Nie chcą, ale muszą
Policjanci zamiast patrolować nasze ulice jeżdżą do Bytomia i Rybnika. Celem tych eskapad jest izba wytrzeźwień oraz punkt poboru krwi do badań pod kątem obecności alkoholu i narkotyków. Bywa, że podczas jednej służby tracą na te wycieczki aż kilka godzin.
Radny powiatowy Sebastian Mikołajczyk, zawodowo policjant, zwraca uwagę na konieczność utworzenia izby wytrzeźwień na granicy powiatów raciborskiego, rybnickiego i wodzisławskiego. Powód? Zdarza się, że funkcjonariusze policji z Raciborza, zamiast patrolować nasze ulice, przewożą osobę pijaną do izby wytrzeźwień w Bytomiu. Taka eskapada zajmuje im nawet cztery godziny. Podobny problem mają policjanci z sąsiednich powiatów. Stąd pomysł radnego Mikołajczyka, aby samorządy z naszego regionu porozumiały się w tej kwestii i podzieliły kosztami inwestycji. Pomysł podoba się radnemu Arturowi Wierzbickiemu, który dodatkowo podnosi, że czasem policjanci, zamiast odwozić pijanego obywatela do Bytomia, podrzucają go do raciborskiego szpitala. W efekcie delikwent zajmuje miejsce na oddziale wewnętrznym. Drugą czynnością, na którą policjanci poświęcają zbyt wiele czasu, jest zdaniem radnego Mikołajczyka obowiązkowa jazda do Rybnika z osobami, które odmawiają badania alkomatem i zachodzi konieczność pobrania im krwi. – W Rybniku jesteśmy traktowani po macoszemu. Pytają nas, czy jesteśmy z Raciborza i mówią, że musimy poczekać. Coś, co powinno zająć pięć minut, zajmuje trzy godziny – mówi S. Mikołajczyk.
Radny policjant uważa, że punkt poboru krwi do badań policyjnych powinien zostać utworzony w Raciborzu, tak aby policjanci mogli wykorzystywać zaoszczędzony w ten sposób czas na służbę w powiecie raciborskim, a nie podróże do sąsiadów i czekanie w kolejkach. Starosta Grzegorz Swoboda obiecuje rozeznanie zgłoszonych przez radnego wniosków.
(żet)