Więcej chętnych niż miejsc
Bojanów to drugie sołectwo w gminie Krzanowice, w którym zorganizowano spotkanie wiejskie. Odbyło się w niedzielne popołudnie 24 marca.
Mieszkańcy zdecydowali
Powiedzenie „Do trzech razy sztuka” sprawdziło się w przypadku Bojanowa. W poprzedniej kadencji sołectwo nie miało szczęścia do sołtysów. Trzykrotnie należało przeprowadzić wybory po tym, jak zrezygnowali dotychczasowi szefowie. Ten ostatni, czyli Aleksander Reisky sprawdził się jednak w nowej roli i za aprobatą mieszkańców postanowił, że nadal będzie dbał o interesy wioski.
Zaskoczyły natomiast wybory do rady sołeckiej. Było więcej chętnych niż miejsc. Do ośmioosobowej rady kandydowało aż dwanaście osób. Co więcej, należało przeprowadzić dodatkowe głosowanie, bo trzy osoby plasujące się na ósmej pozycji, miały taką samą liczbę głosów. Ze wszystkich chętnych wyłoniono następujący skład: Herbert Czogała, Andrzej Kuc, Ewa Horny, Tomasz Rzepka, Barbara Zięć, Aurelia Trojańska, Norbert Zacharzowski oraz Bernard Płaczek.
Gazyfikacja Bojanowa
Mieszkańcy wypytywali burmistrza, czy mogą liczyć na zgazyfikowanie Bojanowa. Szef gminy zauważał, że po przeprowadzaniu ankietyzacji w gminie, chęć wyraziło 300 osób. Wynik oceniał dobrze, z tego względu, że wcześniejsza ankietyzacja przyniosła znikomy odzew. Andrzej Strzedulla zauważał jednak, że Polska Spółka Gazownictwa dokona podłączenia do sieci gazowej w momencie, kiedy będzie się jej to opłacało. – Lobbujemy u PSG, aby gmina została zgazyfikowana – zapewniał burmistrz. – Mam nadzieję, że wreszcie się uda – dopowiadał.
Niebezpieczny pies
Pod koniec spotkania głos zabrała starsza kobieta. Zrelacjonowała wydarzenie, kiedy to na ulicach wioski mała dziewczynka została zaatakowana przez psa. Mówiła, że ten został wypuszczony przez jedną z mieszkanek. Pytała, jak gmina radzi sobie z bezpańskimi psami. Burmistrz mówił, że we wiosce nie ma bezpańskich psów. Najczęściej, jeśli jakieś się znajdują, to te, które uciekły komuś z posesji. Najwięcej jest ich po 1 stycznia. Wówczas jeśli do gminy dotrze taka informacja, poszukiwany jest właściciel za pośrednictwem gminnej strony internetowej oraz Facebooka. Jeżeli właściciel się nie znajdzie, zwierzę oddawane jest do schroniska (gmina płaci za to 2500 zł). Burmistrz odniósł się również do przypadku zreferowanego przez mieszkankę. Mówił, że w takich przypadkach od razu trzeba dzwonić na policję, która nałoży na właściciela zwierzęcia mandat.
(mad)