Legionella w H2Ostróg czyli ryzykowna zabawa w ciuciubabkę
Złośliwy komentarz tygodnia.
Po ostatniej, najdłuższej do tej pory awarii raciborskiego aquaparku napisała do mnie czytelniczka, żebym zajął się tą sprawą, aby „raciborzanie mieli świadomość jak się sprawy mają”. Ja sobie myślę, Droga Pani, że raciborzanie już od dłuższego czasu mają świadomość, że coś tam jest spieprzone, ale dopóki różne mikroby nie wracają z nimi do domu (albo oni o tym nie wiedzą) to jest im wygodniej wierzyć, że ktoś nad tym wszystkim panuje. Ale czy naprawdę panuje?
Dla porządku przypomnę, że różne awarie w H2Ostróg to coś niespecjalnie wyjątkowego. Podzieliłbym je jednak na niegroźne uciążliwości, na które ludzie się wkurzają (np. niesprawne szafki czy tzw. transpondery, czyli paski do liczenia czasu i otwierania szafek) oraz zagrożenie bakteriologiczne, czyli np. pałeczki ropy błękitnej w jacuzzi albo legionelli w sitkach pryszniców. Zwłaszcza te ostatnie, potencjalnie niebezpieczne ze względu na groźną chorobę, którą mogą wywoływać, mają już w H2Ostróg status recydywistów, z którymi aquapark sobie, niestety, nie radzi. Poprzednio ta bakteria pojawiła się w sierpniu 2017 r. Dyrektor OSiR-u zapewniał wtedy pisemnie jednego z zaniepokojonych klientów:
"W tej chwili jesteśmy po wymianie środka dezynfekującego na nowy, wierzymy że skuteczniejszy, oraz wymianie elementów dozujących ten środek. Wierzymy, że problem uda się w najbliższym czasie rozwiązać całkowicie. "
Rzeczywiście „w najbliższym czasie” bakterie zniknęły, ale wiara pana dyrektora okazała się skuteczną tarczą tylko przez ponad rok. W grudniu 2018 r. legionella znów się pojawiła w sitkach pryszniców, przez co aquapark był zamknięty przez dwa tygodnie. Czyli tamto zabezpieczenie okazało się nieskuteczne. Nie dość, że aquapark poniósł duże straty finansowe z powodu zamknięcia, to jeszcze naprawdę można się martwić co będzie, jeśli sitka kiedyś wymontują za późno i ktoś nawdycha się jakiegoś świństwa tyle, że poważnie zachoruje? Zresztą rozpaczliwa profilaktyka antybakteryjna poprzez demontowanie sitek także budzi uzasadnione protesty użytkowników (zwłaszcza tych z dziećmi), gdyż prysznice zamieniają się wtedy w dysze do cięcia wodą.
Już „stary” prezydent Mirosław Lenk przyznawał, że w aquaparku „zaczyna się coś niecoś psuć”. „Nowy” włodarz Dariusz Polowy, przyznał niedawno na konferencji, że byłoby łatwiej rozwiązać problem, gdyby legionella pojawiała się w wyniku ludzkiego błędu, ale prawdopodobnie jednak dochodzi do tego w wyniku jakiegoś poważnego niedomagania urządzenia lub technologii. Jednak OSiR, po ostatniej awarii na swojej stronie internetowej informuje jakby nigdy nic, że udało mu się oczyścić instalacje wodne, że „dołożymy wszelkich starań, aby taka sytuacja się nie powtórzyła” i że „nadal będziemy monitorować na bieżąco jakość wody”. No patrzcie ludzie jacy łaskawcy… Jednym słowem konkretów wciąż brak i nadal bezpieczeństwo klientów opierać się będzie na wierze, że sytuacja się nie powtórzy. No, chyba że wcześniej nie „dokładali starań” i nie „monitorowali jakości wody”. Jeśli tak było, to ja po tym wyjaśnieniu już poczułem się bezpieczny. A poważnie, to zróbcie Państwo wreszcie porządek z tymi bakteriami, bo to się kiedyś naprawdę może źle skończyć.
bozydar.nosacz@outlook.com