Pawłów pod opieką św. Michała
Ks. Jan Szywalski przedstawia.
Nad portalem pawłowskiego kościoła stoi św. Michał i broni go swoją tarczą. „Quis ut Deus” – Któż jak Bóg? Pawłów obchodził w niedzielę 30 września swój odpust, w tym roku w 110. rocznicę poświęcenia kościoła.
Miejscowość
Pawłów jako miejscowość jest bardzo stara, wspomniana w 1305 r. w rejestrze należnych dziesięcin w księdze fundacji diecezji wrocławskiej. Występuje tam pod nazwą Paulow, w 1445 r. zaś jako Pawlow. Niemiecka nazwa brzmiała Pawlau, a w ostatnich latach przedwojennych Paulsgrund. Nazwa niewątpliwie ma związek z imieniem Paweł, choć nie wiadomo kim on kiedyś był. W związku z tym pewna anegdota:
Biskup Wycisk zadał kiedyś w Pawłowie podczas bierzmowania pytanie: „Koło Raciborza osiedlili się trzej apostołowie, którzy to są?” Nawet proboszcz był zakłopotany. A biskup: „Piotr (Pietrowice), Jan (Janowice) i Paweł (Pawłów)”. Istotnie, choć Janowice są obecnie połączone z Cyprzanowem.
Pawłów jest dziś małą wioską liczącą ok. 650 mieszkańców. W 1938 r. liczył 1.112.
Warto przy okazji przypatrzeć się wynikom plebiscytu narodowego z 1921 r. Za przynależnością Górnego Śląska do Niemiec głosowało 60%, za Polską głosowało tylko 40%, mimo, że 90% mieszkańców rozmawiało w domu po polsku. Frekwencja na plebiscycie wynosiła 98% uprawnionych do głosowania. Dyskusja przed nim była bardzo gorąca...
Stary kościół
Kościelnie Pawłów należał do parafii św. Mikołaja na Starej Wsi. Daleko mieli Pawłowi
czanie do Kościoła! Jednak o kościele w Pawłowie wspominają już kroniki z 1659 r. Była to drewniana budowla długości ok. 15 m o podłodze z ubitej gliny. Raz w miesiącu, w trzecią niedzielę, dojeżdżali tu księża ze Starej Wsi; oprócz tego w drugie święta Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy i Zielonych Świąt.
W 1723 r. starowiejski proboszcz F. Klentzka postanowił wybudować murowany kościół Matki Bożej, a dotychczasowy drewniany rozebrać i przenieść do Pawłowa. Tak się też stało. Przy czynnej pomocy parafian Pawłowa, belkę po belce przetransportowano do Pawłowa i tam złożono kościół na nowo. Miał służyć przez prawie dwa wieki.
W 1835 r. Pawłów stał się samodzielną parafią. Uzasadnieniem była daleka odległość od Starej Wsi, uciążliwa przy odwiedzaniu chorych, albo chrzcinach; poza tym – argumentowano – mężczyźni po drodze „wstępują do gospody gdzie pozostają do nocy. Wybuchają też pożary, gdyż nie ma podrosłych w domu”. Pierwszym proboszczem był ks. Jan Wittek, wprowadzony w urząd 1 marca 1841 r.
Z czasem ten drewniany kościół też wymagał odnowy, wszak miał przynajmniej 300 lat, nieśmiało zaczęto mówić o murowanym domu Bożym.
W marcu 1904 r. wprowadzono proboszcza Franciszka Hajduka. W czerwcu 1907 r. nastąpiło wmurowanie kamienia węgielnego pod nową świątynię, a już po 16 miesiącach 25 października 1908 r. dziekan raciborski Wilhelm Pfleger mógł dokonać jej poświęcenia.
Uroczysta konsekracja odbyła się dopiero w 1916 r. przez sufragana wrocławskiego bpa Augustyna. Było to już za czasów ks. proboszcza Antoniego Wodarza.
Proboszczowie
Ograniczę się do ostatnich duszpasterzy z Pawłowa, znanych mi zresztą osobiście. Pawłów bowiem należał do dekanatu raciborskiego aż do 1992 r. dlatego tutejsi księża byli mi bliscy. Każdy z nich był indywidualnością, każdy z nich odznaczał się czymś szczególnym.
Ks. Antoni Wodarz
Ks. prałat Wodarz był pod kilkoma względami rekordzistą. Przybył do Pawłowa w 1916 r. i był tu proboszczem przez 57 lat! Zrezygnował z urzędu w 1973 r. gdy miał 94 lata, przeżył jeszcze dwa i zmarł w wieku 96 lat. Prawie 70 lat był kapłanem. Ten rzadki jubileusz miał przeżyć w czerwcu 1975 r., ale Bóg odwołał go przedtem (7 kwietnia) z tego świata. Na biurku leżała lista gości, których zamierzał zaprosić na swą
okrągłą rocznicę świeceń. Dziekanem raciborskim był od 1931 r. przez 42 lata. Też swoisty rekord. Zawsze pogodny, o wielkim poczuciu humoru, bardzo gościnny, ale niezłomny w zasadach. Był na liście podejrzanych przez gestapo za swe propolskie nastawienie, zaś w Polsce Ludowej był fantowany za odmowę płacenia czynszu, zgodnie z nakazem biskupów. Jego optymizm nie pozwalał mu widzieć, że kościół z biegiem lat wymagał pewnych remontów. „Po mnie młody proboszcz nie będzie miał żadnej roboty, wszystko jest w porządku” – wyznał mi kiedyś.
Ks. Hubert Mikołajec
Ks. Mikołajec był wikarym w Pawłowie podczas ostatnich lat ks. Wodarza. Proboszczem był przez 12 lat. Znany był jako autor krótkich felietonów w
„Gościu Niedzielnym” w „Kąciku wiejskiego proboszcza”. W 2016 r. został wydany ich wybór w osobnym tomiku „Zapiski wiejskiego proboszcza”. Jego artykuliki to anegdoty, wspomnienia, przeżycia pisane ciepłym językiem śląskiego farorza. Wyczuć można jego związek z ludem, jego głęboką wiarę, i wyrozumiały osąd. Wiele z nich łączy się z pobytem w Pawłowie. M.in. opisał na podstawie wspomnień starych ludzi, jak ks. Wodarz podczas plebiscytu studził rozpalone emocje narodowościowe. „W pewne popołudnie niedzielne ks. Wodarz zaprosił świat męski swojej parafii do gospody i powiedział: rozmawiajcie, dyskutujcie, wadźcie się, ale błagam was na kolanach, nie strzelajcie do siebie. Wszyscy braćmi jesteśmy! Prędzej czy później, i ty, i ty, i my wszyscy, zapukamy do bramy wiecznej ojczyzny, a tam nikt nie będzie pytał o narodowość. I rzeczywiście, w Pawłowie w czasie plebiscytu i powstania nie było żadnych mordów politycznych”.
Na innym miejscu spisał wspomnienia obcego kapłana, który w latach międzywojennych zastępował ks. Wodarza w parafii. Ks. Wodarz polecił temu kapłanowi, by pod jego nieobecność rozdzielał w pierwszy piątek miesiąca o 5.30 rano komunię św. Tenże kapłan, ku swojemu zdziwieniu, o brzasku dnia zastał taki widok: „Na murowanym parkanie kościelnym widzę oparte narzędzia żniwiarzy: grabie, widły, kosy. W kościele zaś spora grupa ludzi, nie tylko kobiet. Przed pracą polną oczekiwali na komunię pierwszopiątkową. Do dziś nie zapomniałem tego ora et labora” ludu śląskiego.
Ks. Mikołajec przeniósł się do Zabełkowa; nie czuł się na siłach, by uporać się zaległymi robotami remontowymi.
Ks. Zygmunt Hupka
Po ks. Mikołajcu przez rok proboszczem był ks. Michał Ryś. Pozostawił tylko przelotne wspomnienia.
W 1986 r., został wprowadzony do parafii obecny proboszcz ks. Zygmunt Hupka. Kapłan serdeczny i bliski ludziom, a co najważniejsze: o zmyśle praktycznym. Potrafił się uporać z nawarstwionymi pracami remontowymi. Widać fakty: czerwony nowy dach, oczyszczony z wiekowego kurzu, ceglaste ściany zewnętrzne, wieża kryta blachą miedzianą, wewnątrz posadzka granitowa, odnowiona instalacja elektryczna i nowe ogrzewanie. Bodźcem szczególnym do tych prac był obchodzony w 2008 r. jubileusz stulecia kościoła. Jest już 32 lata gospodarzem kościoła. A rekordowych lat ks. Wodarza nikt nie pobije, bo obecnie jest granica czynnej służby: wiek 75 lat. Pytam go o radości i bolączki jego posługi.
– Jest nas coraz mniej, ubywa mieszkańców. Jednak parafia zachowała swą żywotność, chętna do współpracy.
Proboszcz znany jest z „high technology”: dwie kamery pokazują na żywo wszystko co się dzieje w kościele, można przez internet brać udział w nabożeństwach lub śledzić ewentualnego włamywacza. Automatyzacja totalna: same włączają się dzwony, nakręca się zegar itd., ale auta farorz nie mo.