Małe jest piękne: Roszków
Roszków – (niem. Roschkau) – wieś w Polsce położona w województwie śląskim, w powiecie raciborskim, w gminie Krzyżanowice. Dzisiaj jest to niewielka miejscowość, o charakterze rolniczym, położona przy drodze prowadzącej z Krzyżanowic do Zabełkowa. W bezpośrednim sąsiedztwie wsi znajduje się staw wodny o powierzchni 50 ha – Roszków Bobrowy. Zbiornik jest odzielony od zabudowań wiejskich wałem przeciwpowodziowym, który się ciągnie aż do Krzyżanowic.
O Rusku co miotły uczył wyplatać
Stara szkoła przy dzisiejszej ulicy Pomnikowej nie zachowała się nawet na zdjęciach, za to następna, która funkcjonowała 57 lat, stoi do dziś. Na jej parterze mieści się funkcjonujące wciąż roszkowskie przedszkole.
Szkoła w Roszkowie powstała w 1870 roku w miejscu, gdzie dziś stoi sklep. Pierwszym nauczycielem, który został w niej zatrudniony był Karl Pollak. Urodzony w 1933 roku Eryk Bugla pamięta, że w okresie wojennym w szkole mieszkali Shliwkowie, małżeństwo nauczycieli, które prowadziło zajęcia do kwietnia 1945 roku, gdy do Roszkowa doszedł front. – Podczas działań wojennych w szkołę uderzyła bomba i spłonęła, a budynku już nie odbudowano. Mój ojciec, który służył w Wehrmachcie, wrócił z wojny w 1946 roku na pogrzeb swojej najmłodszej córki Anny, która po ciężkiej chorobie zmarła w Boże Narodzenie. To były straszne czasy – podsumowuje pan Eryk.
Urszula Mrozek (rocznik 1934) urodziła się w Sławikowie, gdzie jej rodzice Franciszek i Jadwiga prowadzili od 1932 roku restaurację. Wynajęli ją od barona von Eikstedta po tym, jak jego wcześniejszy restaurator Cyron zbankrutował. Po wojnie nie udało się wznowić działalności, więc Mrozkowie przeprowadzili się w swoje rodzinne strony, czyli do Roszkowa. W 1947 roku pani Urszula zaczęła naukę w tutejszej polskiej szkole. – Zajęcia odbywały się w sali byłej restauracji Wziontka, a naszym nauczycielem był wtedy Teodor Płaczek. Uczyłam się tam tylko dwa miesiące: od maja do końca czerwca, bo we wrześniu przenieśli nas do budynków, w których przed wojną mieszkali celnicy. Większy zajęła szkoła, a mniejszy przedszkole. Pan Płaczek uczył niższe klasy, a nowy kierownik szkoły, którym został Antoni Rusek, wyższe – wspomina Urszula Mrozek.
Pan Antoni zamieszkał razem z rodziną w mieszkaniu, które znajdowało się w szkole, a jego żona Helena została wychowawczynią w mieszczącym się obok przedszkolu. Wkrótce okazało się, że pochodzący z Rokietnicy nauczyciel jest nie tylko dobrym pedagogiem, ale i świetnym organizatorem życia społecznego i kulturalnego wsi. Dla swych podopiecznych organizował wycieczki i kuligi, a w szkole zaczął prowadzić zespół teatralny, który dla mieszkańców Roszkowa wystawiał sztuki. Pani Urszuli utkwiła w pamięci jej rola w dramacie Juliusza Słowackiego „Lilla Weneda” i niezwykłe zdolności wychowawcy, który chłopców uczył robić miotły oraz wyplatać słomianki i kosze. Nawiązał też współpracę ze szkołą w Golasowicach w powiecie pszczyńskim. Jej uczniowie przyjeżdżali do Roszkowa i mieszkali u uczniów tutejszej podstawówki. – Nie było wtedy jeszcze mostu, więc pan Brański z Olzy przewoził dzieci na drugą stronę rzeki łodzią. Zaprzyjaźniłam się z Marią Cieślą, która u mnie zamieszkała. Wymieniałyśmy się potem listami, ale to było siedemdziesiąt lat temu, więc nie wiem czy ona jeszcze żyje – tłumaczy pani Urszula i dodaje, że Maria Riedel chciała zorganizować po latach spotkanie kolegów z Roszkowa i Golasowic, ale jej nagła śmierć zniweczyła te plany.
Pani Urszula zdołała w Roszkowie skończyć szóstą klasę. Potem zaproponowano uczniom, że ci, którzy zdecydują się przejść do szkoły w Krzyżanowicach, w ciągu dwóch miesięcy będą mogli zrealizować materiał klasy siódmej. Na propozycję przystało sześcioro dzieci: Oswald Matuszek, Herbert Kudla, Franciszka Latoń, Gertruda Hen, Lia Nawrat i Urszula Mrozek, które w ten sposób zakończyły swoją edukację w rodzinnej wsi.
Wieloletnim nauczycielem szkoły w Roszkowie był Zygmunt Augustyński, który od sierpnia 1960 roku przepracował tu 30 lat. Bywało, że w borykającej się z kłopotami kadrowymi placówce nauczyciel musiał prowadzić cztery klasy sam. Radził sobie całkiem nieźle, bo do dziś roszkowianie pamiętają, że zawsze potrafił utrzymać dyscyplinę. Pan Zygmunt mieszkał w szkole razem z żoną Marią, która również była nauczycielką. Potem przeprowadzili się do Chałupek.
Szkoła w Roszkowie funkcjonowała do września 2005 roku, kiedy tutejsi uczniowie zaczęli dojeżdżać do placówki w Krzyżanowicach. Dziś na parterze budynku znajduje się przeniesione tu w 2001 roku z budynku obok przedszkole, do którego uczęszcza osiemnaścioro dzieci z Roszkowa, Chałupek, Zabełkowa, Tworkowa i Rudyszwałdu. Pracują w nim w tej chwili dojeżdżająca z Raciborza przedszkolanka Krystyna Mikosińska i pomoc przedszkolna roszkowianka Agnieszka Janik.
Katarzyna Gruchot