Czarna przyszłość pałacu w Rudniku
Rudnik. Budynki gospodarcze przy ruinach pałacu w Rudniku budzą obawy mieszkańców i radnych stolicy gminy. Temat poruszył na sesji radny Stefan Absalon, który pytał wójta o możliwości zabezpieczenia obiektu.
– Wiem, że to nie nasza własność, ale to my jesteśmy gospodarzami w Rudniku. To nasza wizytówka. Czy możemy jakoś wpłynąć na właściciela tej nieruchomości aby lepiej o nią zadbał? – pytał.
Rudnicki pałac, zabudowania dookoła wraz z parkiem były własnością Agencji Nieruchomości Rolnej. W czasach PRL-u mieścił się tu PGR. Nigdy nie były należycie chronione. Obecnie coraz głębiej dosięga je niszczycielski pazur czasu i ręce szabrowników, którzy ponoć zdobyte stamtąd drewno używają jako opał.
Wójt Alojzy Pieruszka przypomniał, że cały teren wokół pałacu (łącznie z parkiem) został sprzedany przez ANR pewnej fundacji, której przedstawiciele są obecnie nieuchwytni. – Agencja sprzedała to, jak się potocznie mówi, słupom – wyjaśnił. Teren po sprzedaży miał zostać zadłużony, a po kredytobiorcach ślad zniknął. – Przez kilka lat próbowaliśmy coś w tej sprawie zrobić. Pomagały nam instytucje jak konserwator zabytków, ale bez zgody właściciela nie mogą oni nawet wejść na prywatny teren – mówił wójt, dodając, że podobne bariery napotykał nadzór budowlany. Problemem jest właśnie to, że instytucje te nie mają do kogo się zwrócić. Bez właściciela lub osoby go reprezentującej nic nie można zdziałać. Wszystkie adresowane do nich pisma pozostają bez odzewu. – W takich sytuacjach również jako gmina mamy ograniczone możliwości, jesteśmy wręcz bezsilni – podsumował wójt Pieruszka.
Radny Absalon apelował aby nie składać broni i cały czas monitować zarówno w ANR, które powinno czuć odpowiedzialność za swoje byłe mienie oraz szukać wsparcia w starostwie powiatowym. Wydaje się jednak, że podobnie jak w innych samorządach, tak w gminie Rudnik nie ma ścieżki zgodnej z prawem, która wiodłaby do interwencji na prywatnym majątku.
(woj)