Cofka zalała nierdzewkę
Woda zalała biura i choć nie wdarła się na hale produkcyjne, Staltech i tak został skazany na wiele dni zawieszenia.
Firma, która ucierpiała znajduje się między Rafako a Henklem. Giganty gospodarcze uchroniły się przez zalaniem, ale nie udało się niedużemu Staltechowi.
Przedsiębiorca spod Studziennej nieoczekiwanie padł ofiarą powodzi. – Jeszcze w poniedziałek oferowałem się z pomocą koledze z Ostroga, bo mam własny transport. Tymczasem dzień później okazało się, że sam potrzebowałem wsparcia – rozkłada ręce Janusz Lewandowski. Jego firma Staltech, producent wyrobów ze stali nierdzewnej, została zalana wodą z kanalizacji, tzw. cofki, która wybiła przez studzienki. Zalane zostały biura, gdzie woda sięgnęła 70 cm. Szczęśliwie ocalała hala produkcyjna, woda podeszła o milimetry do poziomu posadzek.
Lokalizacja firmy jest taka, że woda nie miała ujścia i stała tu parę dni. – Opadała w tempie ledwie paru centymetrów na dobę – narzekał biznesmen. Początkowo wykluczano zastosowanie pomp, bo poziom wody był za wysoki, a nadmiaru nie było gdzie przelać. W piątek podjęto takie działania.
Pech, że w tym czasie firma realizuje największy w swej historii kontrakt. Zagraniczny klient wymaga dotrzymania terminu, każde opóźnienie to straty finansowe dla producenta. Raciborskie wodociągi użyczyły Lewandowskiemu agregat. – Z własnego źródła nie mogłem skorzystać. Gdybym włączył prąd w firmie, poraziłoby wszystkich w pracy – mówił właściciel.
Liczy, że w przyszłości nie dojdzie do podobnej sytuacji. – Mówi się o wykonaniu specjalnego odwiertu. Tym otworem popłynęłaby woda – Lewandowski podzielił się wiedzą zdobytą w ZWiK.
(ma.w)