Libacja na żwirowni – kto za to zapłaci?
9 kwietnia, kilka minut przed godziną 11.00 rozpoczęła się akcja wydobywania wraku mercedesa z dna żwirowni na Ostrogu. Na miejsce ściągnięto nurków z Bytomia, którzy dotarli do samochodu.
O mercedesie, który wpadł do jednego ze zbiorników na terenie żwirowni strażacy zostali powiadomieni już 8 kwietnia. Grupa mężczyzn najpierw piła alkohol na brzegu zbiornika, później urządziła sobie rajd pomiędzy zbiornikami. Przed godziną 21.00 trójka imprezowiczów wjechała autem do wody. Udało im się w ostatniej chwili wydostać z samochodu, mercedes jednak poszedł na dno. Jeszcze wczoraj wieczorem na miejscu zjawili się policjanci i strażacy, z prowadzenia akcji w ciemnościach jednak zrezygnowano. Wojewódzkie służby kryzysowe zadysponowały na miejsce specjalistyczny zastęp nurków z Bytomia. Ci 9 kwietnia po godzinie 10.00 zeszli pod wodę, by zlokalizować wrak. Równocześnie na miejscu pojawiła się grupa pechowych imprezowiczów. Mimo wielkiej akcji, dopisywały im humory. Jeden z mężczyzn postanowił nawet dokończyć alkohol porzucony wczorajszej nocy wraz z grillem na brzegu. Nurkom udało się przyczepić linę do jednego z kół pojazdu. Wyciągarka jednego samochodu okazała się jednak za słaba aby wyciągnąć mercedesa na brzeg. Na miejsce ściągnięto kolejny ciężki wóz bojowy. Po wydostaniu wraku na brzeg, do akcji wkroczyli policjanci, którzy dokonali oględzin samochodu. Trwa ustalanie dokładnych okoliczności zdarzenia. Co ciekawe, straż pożarna nie będzie obciążała sprawców całego zamieszania kosztami akcji. – Nie my jesteśmy od tego a sąd – wyjaśnia kapitan Roland Kotula, zastępca dowódcy JRG PSP Racibórz. – Ciężko w tej chwili oszacować ile kosztowało całe przedsięwzięcie. Jeśli te osoby staną przed sądem i będzie potrzebna taka wycena, z pewnością ją sporządzimy – zapewnia kapitan. Jak się dowiedzieliśmy w raciborskiej komendzie policji, sprawa z pewnością trafi do sądu. – Jedna z osób była trzeźwa i to ona twierdzi, że prowadziła samochód. Czy tak było naprawdę, przekonamy się po analizie zabezpieczonych śladów – wyjaśnia Sebastian Dworak, naczelnik raciborskiej drogówki.
(acz)