Dwa wyjazdowe sukcesy siatkarzy z Raciborza
W środę w Łodzi, a w sobotę w Gliwicach raciborzanie pokonywali pewnie swoich rywali w II lidze.
– Arbiter meczu w Łodzi rażąco wypaczył rezultat meczu. Powinniśmy go wygrać 3:0. W drugim i trzecim secie tylko dzięki kontrowersyjnym decyzjom sędziego rywale zwyciężali – uważa trener Witold Galiński. „Rafako” prowadziło 1:0 i 2:1, rywale wyrównywali, a w tie-breaku nasz zespół wygrał 15:11.
Raciborzanie wrócili z meczu wyjazdowego późną nocą. Studenci spali ledwie po 3-4 godziny i musieli pójść na zajęcia. – Dzień po meczu przeprowadziłem tylko lekki trening, a piątkowe zajęcia odwołałem, bo gracze byli przemęczeni – tłumaczy W. Galiński. Decyzja okazała się trafna, bo na sobotni mecz do Gliwic wyjechała „głodna gry” ekipa. – Przed spotkaniem wziąłbym w ciemno nawet punkt i się z niego cieszył. Okazało się jednak, że przewyższamy Gliwice w każdym elemencie siatkarskim – uważa po wygranym pojedynku trener Galiński. Klub z Raciborza zwyciężył 3:1 (do 15, –24, 14 i 23).
W odniesieniu sukcesu w Gliwicach na pewno pomogła obecność licznej grupy kibiców i czirliderek, które towarzyszą w każdym meczu „Rafako” u siebie (napiszemy o nich więcej za tydzień). – Widać było u nas wielką ochotę do gry. Mogliśmy się nawet pokusić o wygraną 3:0, bo prowadziliśmy w drugim secie 20:16. Błędy w ataku zdecydowały o gorszym rezultacie – twierdzi trener AZS. Dodaje, że raciborzanie jeśli nie popełniają błędów atakując, są naprawdę groźni. Wierzy, że dobrą passę uda się utrzymać w meczu w Strzelcach Opolskich. „Rafako” pojedzie tam w piątek. – Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli powinniśmy zająć w rundzie zasadniczej piąte miejsce – przewiduje trener.
Spotkania u siebie KS AZS „Rafako” Racibórz rozegra dopiero 1 i 3 lutego. Rywalami będą zespoły z Rząśni i Działoszyna.
Przez miesiąc będzie leczył kontuzję Radosław Łyczko.
Grupy młodzieżowe klubu w tym tygodniu pauzowały.
ma.w