Pan Piotr niech żyje nam dwieście lat
Piotr Szydłowski 30 grudnia obchodził setną rocznicę urodzin. Mieszka w Raciborzu na Ostrogu. – Lata szybko mijają – skonstatował z zadumą. Pochodzi z województwa tarnopolskiego. Do Raciborza przyjechał w 1945 r. Początkowo mieszkał w Markowicach. Przez 38 lat pracował na poczcie na różnych stanowiskach kierowniczych. – Odbudowywał pocztę, najpierw w Markowicach, później w Raciborzu. Był służbistą. Nie spoufalał się z załogą. Umiał tworzyć ładne pisma. Był pogodny i dowcipny, a kiedy czymś się zdenerwował, wydłużał mu się krok. Był bardzo dobrym człowiekiem – wspominają jego koleżanki z pracy, emerytki, obecne na przyjęciu urodzinowym. Z okazji tak znaczącej rocznicy urodzin – jubilata odwiedzili także wiceprezydent Raciborza, Ludmiła Nowacka, kierownik USC, Beata Bańczyk, pracownicy ZUS–u oraz poczty i proboszcz parafii na Ostrogu – ks. Jerzy Hetmańczyk.
Panem Piotrem opiekuje się jego córka, Irena Zając. – Tato już gorzej widzi i słyszy. W wieku 99 lat jeszcze sam wychodził z domu. Od jakiegoś roku żyje już jednak w swoim świecie. Kawy nigdy nie pijał, za to w niektórych okresach życia dużo palił, nawet do czterdziestu papierosów dziennie. Palić zaczął w wieku 16 lat. Lubił też alkohol. Nie prowadził jakiegoś specjalnie zdrowego trybu życia. Ja myślę, że o wszystkim decydują geny – stwierdza. Za działania podjęte podczas pierwszej wojny światowej otrzymał odznaczenie od prezydenta Lecha Wałęsy. W drugiej wojnie brał udział jako łącznościowiec – ranny leżał w szpitalu. Przeżył swoje rodzeństwo – dwóch braci i dwie siostry.
E.H.