Spóźnione wypisy
Sprawę na sesji Rady Powiatu poruszył radny Grzegorz Utracki z Krzyżanowic. Kilku mieszkańców z jego gminy przyszło do niego w tej sprawie. – Po wyjściu ze szpitala kazano im przyjść po wypis po 7 dniach. Nieraz trzeba było czekać miesiąc. To nie może tak długo trwać, bo część tych osób jest w podeszłym wieku. Powinni dostać wypis z chwilą wyjścia, a nie po kilku lub kilkunastu dniach podróżować na Gamowską – uważa Utracki. Ponadto lekarze nieraz zalecają dalsze leczenie w poradniach specjalistycznych lub rodzinnych albo też w innych ośrodkach medycznych. – Jak to zrobić, skoro nie ma się wypisu? – pytał retorycznie radny.
Jako że szpital – choć podlega Starostwu – odpowiedzi nie udzielił, Utracki kolejny raz poruszył sprawę na sesji. – Mam akurat przykład pacjenta leczonego ponad 2 tygodnie w raciborskim szpitalu. 18 grudnia rano został przewieziony i przekazany do leczenia w gliwickim Szpitalu Specjalistycznym. Po kilku dniach został z niego wypisany i wychodząc po południu, od razu otrzymał kartę wypisu z kompletem dokumentacji, spisem stosowanych procedur z datami, kompletnymi wynikami badań i zaleceniami w sprawie dalszego leczenia. Natomiast wypis z raciborskiej lecznicy rodzina otrzymała dopiero 28 grudnia po 2 godzinnym czekaniu na oddziale i zdecydowanej postawie. Pytam: – czy tam w Gliwicach stosują inne procedury i podlegają innemu prawu? A może tylko poważniej traktują swoich pacjentów?
Szpital w końcu nadesłał odpowiedź. Wynika z niej, że najdłuższe oczekiwanie wynosi 7 dni i to w sytuacjach, gdy lekarz czeka jeszcze na wyniki badań laboratoryjnych. Wicestarosta Andrzej Chroboczek, który na ostatniej sesji odczytał ją radnym, przyznał, że pismo z lecznicy jest niegodne tej Rady.
– To nieprawda, co tam napisano. Mam kolejny przykład z ostatnich dni. Zabieg wykonano z końcem listopada. 30 listopada pacjentkę wypisano ze szpitala. Dopiero na drugi dzień musiała przyjechać po L-4, a po 10 dniach po wypis, ale do dziś go nie otrzymała. Przed świętami była w szpitalu i odeszła z kwitkiem, bo lekarz w tym dniu miał urlop – mówi Utracki.
O sprawę zapytaliśmy dyrektora ds. medycznych, Zbigniewa Wiercińskiego. Ten twierdzi, że otrzymanie wypisu z dniem wyjścia ze szpitala często jest wręcz niewykonalne. – Tam, gdzie wykonuje się rutynowe i planowe zabiegi, np. na okulistyce, z wypisem nie ma kłopotu. Na innych oddziałach problemy są, bo trzeba przepisać komplet wyników badań laboratoryjnych. To zajmuje sporo czasu – dodaje Wierciński.
Kłopoty pojawiają się najczęściej na oddziałach: wewnętrznym i chirurgii. Dyrektor tłumaczy je ogromem obowiązków i pracy, jaka spoczywa na lekarzach oraz nagłymi decyzjami o wypisaniu pacjenta. – W przypadkach uzasadnionych zapadają one najczęściej po wizytach i to w związku z koniecznością zwolnienia miejsc. Zdarza się, że proces diagnostyczny takiej osoby nie został jeszcze zakończony i oddział czeka na wynik badań – dodaje.
Szpital, jak zapewnił, zrobi wszystko, by termin oczekiwania był jak najkrótszy. Ma w tym pomóc m.in. nowe oprogramowanie, tzw. moduł laboratorium, który pozwoli pobrać wyniki z sieci. – Zaoszczędzi to czas tracony teraz na przepisywanie słupków wyników z kartki do wypisu – kończy dr Wierciński.
Grzegorz Wawoczny