Gorzki smak słodyczy
Brygida Petrzyk i Beata Ryszka z oddziału DFK Ocice w Raciborzu (Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców) chciały kupić słodycze i zrobić z nich świąteczne paczki. Miały rozdać je dzieciom podczas organizowanej przez oddział mikołajkowej zabawy. Na zakupy udały się do Kauflandu, skuszone bogatą ofertą sklepu, choć w poprzednich latach robiły je gdzie indziej. Zamówienie złożyły 23 listopada na słodycze do 32 paczek. Odebrała je pracownica sklepu. Miała przekazać je kierowniczce działu słodyczy, akurat nieobecnej. Zostawiły swój numer telefonu. Odbiór towaru miał nastąpić kilka dni później, 28 listopada. Wcześniej telefonicznie upewniły się, że towar jest już przygotowany.
Gdy przyjechały po odbiór, spotkała ich przykra niespodzianka. - Kierowniczka powiedziała, że nic nie wie o zamówieniu. Prosiłyśmy, żeby sprawdziła w magazynie, ale nie chciała tego zrobić. Odjechałyśmy z niczym. Zdenerwowałyśmy się, że nie będziemy mieć paczek dla dzieci. A co to za mikołajki bez prezentów? – mówi Brygida Petrzyk. Nie dawało jej to spokoju, więc kilka dni później raz jeszcze poszła do Kauflandu, by wyjaśnić sprawę. – Osoba, która przyjmowała od nas zamówienie zarzekała się, że osobiście przekazała je kierowniczce. Zaczęłyśmy więc rozmawiać więc z nią. Pani kierownik w końcu przyznała, że o tym wiedziała. Powiedziała nam, że ma za dużo obowiązków i za mało zarabia, żeby ludzie mieli do niej pretensje. Zarzuciła nam też, że pewnie chcemy od niej zwrotu kosztów za zorganizowanie transportu, którym miałyśmy przewieźć słodycze – denerwuje się pani Brygida. Twierdzi, że kierowniczka nawet nie próbowała wytłumaczyć przyczyny zaistniałej sytuacji i przez cały czas była nieuprzejma. Świadkiem tej rozmowy była niespełna 18-letnia córka pani Brygidy.
– To tylko świadczy o tej pani. W takiej sytuacji nie powinna klientów wypuścić z rąk i postarać się wszystko załatwić. Rozumiemy, że ktoś mógł nie zdążyć z przygotowaniem towaru. Ale żeby tak nas lekceważyć? Przecież nie chciałyśmy niczego za darmo – oburza się Beata Ryszka. Słodycze zostały w końcu zakupione, ale w innym sklepie. Już bez takich problemów. Jednak gorycz pozostanie na długo.
Marcin Knapek rzecznik prasowy sieci Kaufland Polska
Zamierzamy wyjaśnić sprawę. Jeżeli to, co mówią klientki, okaże się prawdą, to sytuacja jest karygodna i nigdy nie powinna mieć miejsca. Wyrażamy z tego powodu ubolewanie. Postaramy skontaktować się z tymi osobami i wynagrodzić im to. Dobro i zadowolenie klientów jest dla nas najważniejsze. Wobec pracowników, którzy zawinili, wyciągniemy surowe konsekwencje.
A. Dik