Trzy trafienia na nic
Kontrowersyjne decyzje sędziów wpłynęły na rezultat tego meczu.
- Przy naszej pierwszej bramce, którą zdobył Przemysław Ekiert, sędzia dopatrzył się spalonego. Na pewno go nie było! To byłby gol dający nam prowadzenie - żałuje trener LKS Krzyżanowice Janusz Kosubek. Niedługo potem raciborska „Unia" strzeliła na 1:0 (Paweł Kopczyński).
W pierwszej połowie kibice obejrzeli jeszcze jedną bramkę - wyrównującą dla gości. Jej autorem był Leszek Błaszczok.
- Drugą odsłonę zaczęliśmy agresywnie, uzyskując lekką przewagę w polu. Jedna, składna akcja przyniosła nam rzut karny. Faulowany był cichy bohater meczu Kopczyński, a „jedenastkę" wykorzystał Wojciech Podolak - mówi trener „Unii" Adam Bedryj. Przed ostatnim gwizdkiem raciborzanie mieli jeszcze trzy świetne okazje, by podwyższyć rezultat, ale wszystko bronił golkiper Krzyżanowic Adam Ciurko.
- Arbiter podjął dziwną decyzję z tym karnym. Nasz obrońca Przemysław Łukoszek wybijał piłkę i po kopnięciu wpadł na napastnika gospodarzy. Ja bym nie odgwizdał faulu - uważa trener Kosubek. Przewagę „Unii" w końcówce tłumaczy rzuceniem się jego zespołu do odrobienia straty i wywiezienia z Raciborza przynajmniej punktu. - I znowu był gol dla nas, i znowu sędzia odgwizdał spalonego - mówi.
Bramkę na 2:2, której sędzia nie uznał, zdobył Artur Dudacy. - Ten mecz był podobny do rozpoczynającego obecny sezon, kiedy podejmowaliśmy „Unię" u siebie. Też trafiliśmy trzy razy, ale punktów nie mamy - mówi J. Kosubek.
Prowadzący „Unię" Adam Bedryj „łata" dziury w składzie. Wypadli z niego na parę kolejek Mariusz Frydryk i Damian Tomasiak. Grają młodsi (m.in. Artur Potaczek) - Wpuściłem też Kamila Szałkowskiego. Został brutalnie sfaulowany, rozerwało mu ochraniacz. Zszedł kontuzjowany - narzeka trener.
ma.w