Europa na łące
Pole za stodołą rodziny Lazarów zmieniło się w... lotnisko.
Jeden pasjonat jest w stanie zorganizować międzynarodową imprezę w niszowej dyscyplinie.
Przykład z Marka Łysakowskiego powinni brać wszyscy ci, którzy narzekają na brak wydarzeń w mieście czy powiecie. Co roku sprowadza na podraciborską łąkę modelarzy z Europy (a bywało, że nawet z USA). Wspierają go lokalne samorządy, ale działa niemal w pojedynkę, nie licząc symbolicznej pomocy przyjaciół.
W Raciborzu pasjonatów tego sportu jest jak na lekarstwo. Może coś się zmieni, bo mamy od lata wzór do naśladowania – wprost z podium drużynowych Mistrzostw Europy – Piotra Szymańskiego. Jego kolega M. Łysakowski jest kimś w rodzaju animatora modelarstwa. Organizuje szkolne zawody i prowadzi (od 1,5 roku) klub „Nielot” w pogrzebieńskim Oratorium. Tam ćwiczy gimnazjalistka Edyta Kałus z Kobyli i już zdobyła wicemistrzostwo Polski w klasie F1E. Lubię modelarstwo, bo sprawia mi przyjemność. Razem z młodszym bratem Rafałem chodzimy do klubu. Kleję tam modele już od 5 miesiący – mówi dziewczyna. Z Katarzyną Szymańską wystąpiły w zawodach.
W tym roku dopisała pogoda (ostatnimi laty było chłodno i pochmurno). Po tym jak księża ogłosili podczas mszy, że w gminie są modelarze z różnych stron świata, na łąkę pod Pogrzebieniem wybrało się wiele osób. Zabrakło pikniku z kiełbaskami i napojami, ale organizator zapewnia, że czyni starania o takie stoisko. Przed rokiem już zdecydowany był nasz browar, ale popsuła się pogoda. O warunki atmosferyczne bałem się do samego końca. Zapowiadano zły dla nas wiatr wschodni – mówi M. Łysakowski.
Jak zwykle wśród modelarzy nie zabrakło Jana Wojdaka, który tworzył w Raciborzu to środowisko. To najzdolniejszy z moich wychowanków. Cieszy mnie, że przekazałem swój dorobek w odpowiednie ręce – wskazuje na Marka Łysakowskiego. Wojdak zdobył na różnych zawodach ponad 40 pucharów. Nie pamięta ile takich imprez zaliczył, bo było ich tak wiele. Wie za to doskonale jak zaczęła się ta przygoda. Zrobiłem synowi modelik i puszczaliśmy go przed blokiem. Podchodzi facet w garniturze, chwali moją robotę i pyta czy nie chciałbym wstąpić do aeroklubu – wspomina były raciborzanin, od paru lat zamieszkały w Gliwicach.
Imprezy rangi Pucharu Europy to u nas rzadkość. Nie będzie tu zawodów jeszcze wyższej rangi, bo brakuje w okolicy wzgórza, gdzie zawsze wiałby odpowiedni wiatr. Takie miejsca są np. w Rumunii, gdzie odbyły się tak korzystne dla Polaków ME. Szukam nowych miejsc w powiecie. Ciekawe warunki są w okolicy Bojanowa – mówi M. Łysakowski.
Co roku uczestnicy obu Pucharów otrzymują pamiątkowe gadżety – wcześniej były kubki i kalendarze, teraz torby i kapelusiki. Organizator myśli o specjalnej butelce wina na przyszłe zawody.
Jeden na siedem
Jeden na siedem
VI Puchar Świata i VII Puchar Polski przyciągnęły mniej zawodników z zagranicy, ale zjawiło się więcej niż zwykle modelarzy polskich. Tylko jedna na siedem dotychczasowych imprez musiała odbyć się poza powiatem raciborskim – pod Dziergowicami.
21 i 22 oraz 28 i 29 października w Pogrzebieniu odbędą się zawody Pucharu Śląska. Zainteresowani modelarstwem mogą zapisać się do klubu „Nielot” przy Młodzieżowym Oratorium Salezjańskim w Pogrzebieniu, zajęcia odbywają się w środy, od 17.30.
Międzynarodówka
Puchar Świata sędziowali: Tadeusz Milewski (Gliwice) i Słowacy Juraj Mizigar i Igor Miertus, sędzią startowym był Stanisław Paździorek. Obok Polaków rywalizowali Czesi, Słowacy, Austriacy i Francuzi. Byliby jeszcze Rumuni, gdyby nie kłopoty finansowe ich aeroklubu – powiedział Piotr Kielar ze Starostwa Powiatowego, które patronowało imprezie. Zwyciężył Austriak Fritz Mang. Na podium PŚ stanął Piotr Szymański (3), który był drugi w Pucharze Polski (tu wygrał Franciszek Kańczok z Rybnika). Czwarty w PŚ był Francuz Pierre Chaussebourg – lider tej klasyfikacji. To starszy pan, który jeździ na zawody po Europie z przyczepą kempingową, w której nocuje.
(ma.w)