Wielki dzień małej szkoły
Tegoroczny pierwszy dzwonek w szkole w Studziennej przejdzie do historii, bo rozpoczęto tu edukację w dwujęzycznych klasach.
Starania o utworzenie takiej placówki zaczęto przed dwoma laty, kiedy wiceprezydent Szypowski, na spotkaniu ze społecznością dzielnicy, ogłosił zamiar zamknięcia szkoły. Taka myśl już dawno nam towarzyszyła, ale nie było klimatu do jej realizacji. Zmobilizowała nas potrzeba – uważa Urszula Lamla przewodnicząca dzielnicowej grupy DFK. Ten okres upłynął na negocjacjach i ustaleniach z urzędnikami. Jesteśmy wdzięczni za pomoc naszego radnego Ryszarda Frączka oraz Jadwigi Hyrczyk – Franczyk. W dopięciu wszystkich spraw pomogli sponsorzy. Naszą ofertę szeroko reklamowaliśmy – zapewnia U. Lamla. Dwujęzyczność obejmie stopniowo całą szkołę. Zaczęło się od dwóch klas. Problemem był brak odpowiednio przygotowanej kadry. Jedną z osób z kwalifikacjami jest Karina Rzytki, nauczyciel nauczania zintegrowanego i pedagog, opiekun pierwszej klasy w Studziennej. To dla mnie wielka premiera. Razem z dziećmi będę nabierać doświadczenia. Zajęcia będę prowadzić częściowo po polsku, a w części po niemiecku, ale bez tłumaczenia, tylko „rękami i nogami”, żeby zrozumiały o co chodzi. Uczyłam już w pobliskim Przedszkolu nr 5, był tam wysoki poziom, dzieci uczyły się po pół godziny trzy razy w tygodniu – mówi K. Rzytki. Wśród pierwszoklasistów znalazł się Oliver Pawlik, który przeprowadził się z niemieckiej miejscowości pod Berlinem do Raciborza. Nie zna języka polskiego poza „kocham cię babciu” czy „dzień dobry”, ale szybko się uczy. Być może zapiszemy do szkoły w Studziennej jeszcze jego brata bliźniaka. Wnuk ma 8 lat, już rok uczył się w niemieckiej szkole – informuje jego babcia Wanda Milkowska.
To wielka szansa dla miasta. Dzięki naszej szkole, liceum i gimnazjum mamy tu prawdziwy kompleks do edukacji języka niemieckiego. Dzielnica się obroniła, bo czym by była bez szkoły. Obok kościoła to element ją podtrzymujący. Teraz chciałbym rozpocząć starania o utworzenie szkoły katolickiej w Sudole – wybiega w przyszłość radny Frączek. Dodaje, że takich placówek miasto nie musi już tyle dotować, bo są środki zewnętrzne. Walka na sesjach była ciężka, ale cieszę się, że rozsądek zwyciężył. Dziękuję kolegom radnym – mówi R. Frączek.
Mariola Figura mama pierwszoklasistki Agaty
Niewiele się zmieni. Od paru lat dzieci uczą się tu niemieckiego jako ojczystego. To będzie zabawa. W domu też mają kontakt z dziadkami. Naturalnie się nauczą, bez wkuwania.
Niewiele się zmieni. Od paru lat dzieci uczą się tu niemieckiego jako ojczystego. To będzie zabawa. W domu też mają kontakt z dziadkami. Naturalnie się nauczą, bez wkuwania.
Roman Wałach prezes Stowarzyszenia na rzecz rozwoju dzielnicy Studzienna
Obawy rodziców dotyczą zwykle pierwszego roku, w drugim zwiększa się zainteresowanie. Odwiedziliśmy szkoły w Solarni i Koźlu. Brakuje im miejsc, żeby przyjąć wszystkich chętnych.
Obawy rodziców dotyczą zwykle pierwszego roku, w drugim zwiększa się zainteresowanie. Odwiedziliśmy szkoły w Solarni i Koźlu. Brakuje im miejsc, żeby przyjąć wszystkich chętnych.
Krzysztof Lamla mieszkaniec Studziennej
Mieszkam 100 metrów od szkoły. To była dla niej jedyna szansa aby uratować się przed likwidacją. Sam mówię tylko po polsku, ale rodzice dobrze znają niemiecki. Teraz ich wnuczek Szymon podtrzyma tę tradycję.
Mieszkam 100 metrów od szkoły. To była dla niej jedyna szansa aby uratować się przed likwidacją. Sam mówię tylko po polsku, ale rodzice dobrze znają niemiecki. Teraz ich wnuczek Szymon podtrzyma tę tradycję.
(ma.w)