Gorzki smak inwestycji
Inwestycje Mieszka dokonywane za rządów poprzednich właścicieli firmy znalazły się pod lupą śledczych. Gliwicka policja sprawdza, czy w giełdowej spółce doszło do niegospodarności. Nadzorująca postępowanie raciborska Prokuratura Rejonowa nie wyklucza, że będą stawiane zarzuty.
Inwestycje Mieszka dokonywane za rządów poprzednich właścicieli firmy znalazły się pod lupą śledczych. Gliwicka policja sprawdza, czy w giełdowej spółce doszło do niegospodarności. Nadzorująca postępowanie raciborska Prokuratura Rejonowa nie wyklucza, że będą stawiane zarzuty.
Śledztwo w sprawie Mieszka zostało wszczęte w kwietniu minionego roku na podstawie doniesienia obecnego zarządu spółki, który uważa, że na przełomie 2002 i 2003 r. mogło w niej dojść do przestępstw. Firmę kontrolowała wówczas rodzina G.; Tomasz G. był prezesem, zaś jego ojciec Andrzej G. szefem rady nadzorczej. Rzecz dotyczy inwestycji w maszyny oraz umowy z holenderską firmą Alltrade, przez którą Mieszko nie może dziś odzyskać 253 tys. euro.
Skóra niewarta wyprawki?
W przypadku inwestycji chodzi o zakup dwóch używanych maszyn Nagema do zawijania cukierków. Mieszko zapłaciło za nie ponad 190 tys. euro. z zaciągniętego kredytu. Obie nigdy nie zostały uruchomione. Stoją dziś na terenie zakładu jako złom. Jak się bowiem okazuje, koszt ich remontu, już w czasie zakupu wyniósłby ponad 400 tys. euro To więcej niż trzeba zapłacić za takie same nowe, znacznie wydajniejsze urządzenia.
Zdaniem obecnego zarządu, maszyny te nie były nigdy firmie potrzebne, a działanie poprzedniego szefostwa spółki nosi znamiona niegospodarności. Z akt sprawy wynika ponadto, że były zarząd wprowadził obydwa urządzenia do ewidencji środków trwałych. Jak twierdzą obecne władze spółki, stało się to niezgodnie z prawem, co skutkowało nieprawidłowościami w bilansie.
Śledztwo obejmuje również zakup kuchni linii Aasted. Spółka nabyła ją bez przetargu od firmy z Rybnika, która nie miała doświadczenia w branży dostawców urządzeń dla przemysłu cukierniczego. Zastosowano w niej rury ze złego rodzaju stali. Zrodziło to konieczność dokonania kosztownej ich wymiany, tak by uzyskać niewadliwy produkt. Cała inwestycja zamknęła się w kwocie ponad 13,3 mln zł. W tym przypadku obecny zarząd także uważa, że pieniądze wydano bez uzasadnienia.
Gentleman’s Agreement
Sprawa z holenderską firmą Alltrade dotyczy dostaw słodyczy na rynek angielski. Na przełomie 2002 i 2003 r., za jej pośrednictwem, trafił tam z Raciborza towar o wartości blisko 253 tys. euro. Mieszko do dziś nie otrzymało zapłaty, nie licząc odsetek od długu. Co więcej, być może już nigdy spółka nie odzyska swoich pieniędzy. Jak wynika bowiem z akt sprawy, umowa z Alltrade miała za zgodą poprzedniego zarządu charakter dżentelmeński. Na czym to polegało? Otóż zapłata za słodycze miała być przelana do Raciborza dopiero wówczas, gdy zapłaci za nie brytyjski odbiorca. A że nie zapłacił, więc Mieszko do dziś bezskutecznie dochodzi swoich roszczeń. W aktach sprawy znajduje się oświadczenie byłego odpowiedzialnego za eksport menedżera Mieszka. Z treści tego właśnie dokumentu wynika, że spółka rezygnuje z dochodzenia roszczeń wobec Holendrów, jeśli ich angielscy odbiorcy nie zapłacą za towar. Co ciekawe, pracownik ten, jak twierdzi obecny zarząd, najpierw zaprzeczał, że kiedykolwiek podpisał taki dokument, potem się do niego przyznał. Nie wiadomo też, gdzie znajduje się oryginał oświadczenia, kiedy zostało złożone Alltrade i jakiego czasu dotyczy.
Zdaniem obecnego zarządu spółki, nie można wykluczyć, że dokument powstał dopiero z chwilą, gdy od Holendrów zaczęto się domagać zwrotu pieniędzy. Firma chce więc ostatecznego wyjaśnienia tej sprawy, bo jeśli okaże się, że oświadczenie jest ważne, to wówczas odzyskanie należności będzie praktycznie niemożliwe i pozostanie odpowiedzieć na pytanie, kto jest winien tej sytuacji. Jeśli natomiast organy ustalą, że było inaczej, wówczas stanie się jasne, że Mieszko padło ofiarą oszustwa.
Bronili winnych?
Śledztwa dotyczące zakupu urządzeń i kontraktów z Holendrem prowadziła sekcja przestępczości gospodarczej raciborskiej policji. Obie sprawy jesienią minionego roku umorzono, nie dopatrując się znamion działań przestępczych. Mieszko złożyło jednak zażalenia od tych decyzji. Obydwa skutecznie. To w sprawie zakupu maszyn nie zostało co prawda uwzględnione przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach, ale ponowne wszczęcie śledztwa nakazał sąd. W przypadku kontaktów z Alltrade sama Prokuratura przychyliła się do zażalenia zarządu Mieszka i ponownie wszczęła postępowanie, prosząc m.in. holenderską policję o przesłuchanie właściciela tej firmy.
Wszczętego na nowo postępowania nie prowadzi już jednak raciborska policja. Ta bowiem, jak twierdzi zarząd Mieszka, prowadziła sprawę nieprawidłowo, nie zmierzała do wyjaśnienia sprawy i chciała chronić osoby winne. Śledztwem zajęła się sekcja przestępczości gospodarczej z Gliwic. Jak powiedział nam prokurator Radosław Woźniak, do minionego tygodnia pełniący funkcję szefa raciborskiej Prokuratury Rejonowej, analiza zgromadzonego przez gliwickich funkcjonariuszy materiału dowodowego skłania do postawienia zarzutów. Potwierdza to prokurator Danuta Kozakiewicz, która od 11 września pełni funkcję szefowej naszej Prokuratury, a wcześniej bezpośrednio nadzorowała sprawę Mieszka. W rozmowie z nami, zasłaniając się tajemnicą śledztwa, nie ujawniła jednak szczegółów, kto konkretnie może zostać podejrzanym. Dodała jednak, że w trakcie pierwszego postępowania w Raciborzu niektóre osoby zostały „źle przesłuchane”.
Były prezes Mieszka w rozmowie z nami uznał, że nie zna szczegółów toczącego się postępowania i nie może komentować sprawy.
Grzegorz Wawoczny