Rynek pęka od ofert
Ponad 1200 ofert pracy zgłosili od stycznia lokalni pracodawcy. Takiego boomu na siłę roboczą nie było już dawno.
Pracowników na gwałt szukają firmy budowlane, transportowe, sklepy, zakłady przemysłu metalurgicznego a nawet administracja. W ofertach jak w ulęgałkach, co wynika z danych Powiatowego Urzędu Pracy, mogą wybierać murarze, tynkarze, płytkarze, brukarze, ślusarze, tokarze, frezerzy, spawacze, kierowcy kategorii C + E, magazynierzy z uprawnieniami na wózki widłowe i znajomością kasy fiskalnej, księgowi, pracownicy administracyjni ze znajomością języków obcych.
Na blisko 1200 ofert zgłoszonych przez pracodawców od stycznia tego roku odpowiedziało 800 zarejestrowanych w Raciborskiem bezrobotnych. Ciekawostką jest fakt, że aż 200 ofert zgłosili Czesi z pobliskiej Opawy. Znaleźli u nas 60 chętnych do pracy.
Niestety proponowane zarobki wciąż daleko odbiegają od tych na Zachodzie, choć coraz lepiej zarabia się w branży budowlanej. Odczuwają to gminy, które co rusz muszą wysupływać dodatkowe pieniądze na inwestycje. Wcześniejsze kosztorysy odbiegają bowiem od obecnych stawek. Firm budowlanych jest mało, a rynek zamówień publicznych dość spory. Przedsiębiorstwa te zaczynają więc dyktować ceny, kierując się m.in. koniecznością wprowadzania podwyżek dla swojej kadry.
Niskie zarobki w innych branżach nadal skłaniają potencjalnych pracowników do migracji na Zachód. Lokalni pracodawcy mają więc coraz więcej kłopotów ze znalezieniem siły roboczej. Ogłoszenia rekrutacyjne co rusz wywieszają Rafako czy Rafamet. Jeśli jednak pensje nie będą się szybko zbliżać do choćby tych najniższych w Holandii, Irlandii czy Niemczech trudno liczyć na poprawę.
Tymczasem bezrobocie w Raciborskiem szybko maleje. Od stycznia do końca lipca zmalało aż o 1000 osób. PUP ma obecnie zarejestrowanych 3500 ludzi bez zatrudnienia. Jak się okazuje, są to tylko dane papierkowe. Setki osób rejestruje się tylko w celu uzyskania świadczeń medycznych lub zasiłków z pomocy społecznej.
Ogromnym problemem jest słabe wykształcenie zarejestrowanych bezrobotnych. Aż 1265 osób ma wykształcenie co najwyżej gimnazjalne, a 1181 zasadnicze zawodowe. Coraz więcej osób korzysta z organizowanego przez PUP dokształcania. Wśród młodych bez pracy dominują absolwenci szkół ogólnokształcących, policealnych i średnich zawodowych. 205 bezrobotnych ma dyplom szkoły wyższej.
W naszym powiecie rozwija się także rynek pracy tymczasowej. Obsługują go wyspecjalizowane agencje pośrednictwa dostarczające magazynierów, sprzątaczki czy kasjerów do supermarketów. To szansa na zatrudnienie m.in. dla studentów, których przybędzie w Raciborzu od października. Z agencji pośrednictwa korzysta również Mieszko, w którym występują sezonowe wahania w wielkości produkcji.
Kazimiera Puczek
Zauważyłam, że w ostatnim czasie więcej jest w powiecie raciborskim ofert pracy. Kto cierpliwie szuka zatrudnienia, w końcu je znajdzie. Jednak ludzie, szczególnie młodzi, moim zdaniem, nie cenią go sobie. Wolą zbierać czy nawet kraść złom niż podjąć jakąkolwiek uczciwą pracę.
Zauważyłam, że w ostatnim czasie więcej jest w powiecie raciborskim ofert pracy. Kto cierpliwie szuka zatrudnienia, w końcu je znajdzie. Jednak ludzie, szczególnie młodzi, moim zdaniem, nie cenią go sobie. Wolą zbierać czy nawet kraść złom niż podjąć jakąkolwiek uczciwą pracę.
Stanisława Ciupka
Jest w naszym mieście praca, ale po znajomości. Ja szukałam zatrudnienia dla wnuka, chodziłam po zakładach, pytałam, wszędzie mnie zbywano. Można co prawda znaleźć robotę u prywaciarzy, ale oni wykorzystują ludzi. Dlatego młodzież, głównie ta mająca pochodzenie, ucieka stąd. Bo nie ma tu miejsca dla ludzi uczciwych.
Jest w naszym mieście praca, ale po znajomości. Ja szukałam zatrudnienia dla wnuka, chodziłam po zakładach, pytałam, wszędzie mnie zbywano. Można co prawda znaleźć robotę u prywaciarzy, ale oni wykorzystują ludzi. Dlatego młodzież, głównie ta mająca pochodzenie, ucieka stąd. Bo nie ma tu miejsca dla ludzi uczciwych.
Jan Uchyła
Tak, jest więcej ofert pracy, ale pracy mało płatnej. Ludzie z niej szybko rezygnują, bo za 700 - 800 zł nie opłaca się pracować. Mam znajomych, którzy szukają zatrudnienia. Przeglądają oferty w Urzędzie Pracy, często sugerują się opiniami kolegów i jadą do Głubczyc, do prywaciarzy.
Tak, jest więcej ofert pracy, ale pracy mało płatnej. Ludzie z niej szybko rezygnują, bo za 700 - 800 zł nie opłaca się pracować. Mam znajomych, którzy szukają zatrudnienia. Przeglądają oferty w Urzędzie Pracy, często sugerują się opiniami kolegów i jadą do Głubczyc, do prywaciarzy.
Kuba Toczyłowski
Skoro niebawem w naszym mieście otwarte zostaną nowe hipermarkety, to na pewno pojawi się więcej ofert na rynku pracy. Sam nie szukałem jeszcze zatrudnienia, ale moi znajomi tak. Przeglądali ogłoszenia w gazetach, zaglądali też do Internetu. W końcu znaleźli pracę, póki co nie narzekają.
Skoro niebawem w naszym mieście otwarte zostaną nowe hipermarkety, to na pewno pojawi się więcej ofert na rynku pracy. Sam nie szukałem jeszcze zatrudnienia, ale moi znajomi tak. Przeglądali ogłoszenia w gazetach, zaglądali też do Internetu. W końcu znaleźli pracę, póki co nie narzekają.
Sylwia Lenart
Mam paru przyjaciół, którzy szukali pracy i znaleźli. Jak na razie są z niej zadowoleni. Jak się im udało? Czytali ogłoszenia w prasie, dużo też chodzili po zakładach i pytali. Zgadzam się z opinią, że w Raciborzu i okolicach w ostatnim okresie więcej jest ofert zatrudnienia.
Mam paru przyjaciół, którzy szukali pracy i znaleźli. Jak na razie są z niej zadowoleni. Jak się im udało? Czytali ogłoszenia w prasie, dużo też chodzili po zakładach i pytali. Zgadzam się z opinią, że w Raciborzu i okolicach w ostatnim okresie więcej jest ofert zatrudnienia.
Ania Pytlik
Wydaje mi się, że rzeczywiście przybyło nieco ofert pracy. Sama nie szukałam jeszcze zatrudnienia, ale moi koledzy i koleżanki tak, i to z powodzeniam. Przede wszystkim czytali ogłoszenia zamieszczane w prasie.
Wydaje mi się, że rzeczywiście przybyło nieco ofert pracy. Sama nie szukałam jeszcze zatrudnienia, ale moi koledzy i koleżanki tak, i to z powodzeniam. Przede wszystkim czytali ogłoszenia zamieszczane w prasie.
Grzegorz Wawoczny