Kapłan niosący radość
Zmarł ks. radca duchowny Antoni Misik, długoletni proboszcz w parafii w Wojnowicach.
Ks. Misik urodził się 19 lipca 1940 r. w Kocierzu na Żywiecczyźnie. Święcenia kapłańskie przyjął 20 czerwca 1965 r. w Opolu. W tym samym roku został wikariuszem w parafii w Jemielnicy. Po trzech latach został przeniesiony do Gliwic - Łabęd, gdzie przebywał do 1971 r. Potem funkcję wikarego sprawował jeszcze w Gorzowie (1971-72) oraz w parafii św. Antoniego w Zabrzu (1972-73). W 1973 r. został mianowany proboszczem w Kopicach. Dziesięć lat później pełnił te same obowiązki w Grobnikach. W 1978 r. objął probostwo w Wojnowicach. 27 marca 2003 r. został mianowany Dziekanem Honorowym. W 2005 r. odznaczono go tytułem radcy duchownego.
Wielką radością i dumą napełniały go powołania kapłańskie w wojnowickiej parafii - ks. Wiesława Mroza i diakona Piotra Wróbla. Ks. Misik jako góral z pochodzenia był dość surowy, stanowczy. Lubił mieć swoje zdanie, którego konsekwentnie bronił - wspomina Bernadeta Szpak, córka gospodyni zmarłego proboszcza. Ale miał też gołębie serce. Jak ktoś się zwrócił do niego o pomoc, to nigdy jej nie odmawiał, potrafił pomóc. Był duszą towarzystwa, potrafił odpowiednio do sytuacji zażartować i rozweselić każdego. Nawet, kiedy przyjeżdżali inni księża, trwały jakieś spotkania, narady, nasz ksiądz umiał to wszystko jakoś ożywić i rozweselić.
Księdza Misika zapamietano jako dobrego proboszcza. Za jego czasów zostało wybudowane probostwo i zmieniono dach na kościele, a także odmalowano świątynię. Ten człowiek był samą radością. Kiedy się miało jakiś problem, on pomagał uwierzyć, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Zawsze służył dobrą radą. Tak go zapamiętałam - mówi pani Bernadeta.
Jako nauczyciel katechezy bez trudu nawiązywał kontakt z dziećmi, był też bardzo lubiany wśród nauczycieli, którzy liczyli się z jego zdaniem. Pewnego czerwcowego dnia, w dzień św. Antoniego, cała społeczność szkolna wyległa na podwórko, dzieci otoczyły kapłana kołem i śpiewały mu piosenki.
Zasadniczą cechą ks. radcy duchownego była punktualność i obowiązkowość. Kościół i msza św. były dla niego najważniejsze. Nawet w ostatnich miesiącach, kiedy już chorował, nie dopuszczał do sytuacji, aby zaplanowana msza nie odbyła się z jego winy. Wszystko musiało się dokonać według określonego porządku. W wolnych chwilach, dopóki wzrok mu na to pozwalał, ks. Misik bardzo lubił czytać. W pamięci wiernych zostaną na pewno jego kazania, żywe, pełne obrazów, trafiające prosto do ludzkich serc. Z tego też powodu często był zapraszany do okolicznych parafii w celu wygłoszenia homilii. Niewielu wie, że wielką pasją proboszcza był sport. O sporcie można z nim było rozmawiać godzinami. Ostatnie mistrzostwa całe prześledził przed telewizorem. Nawet jak leżał w szpitalu po zabiegu, zastanawiał się: „Czy ja wyjdę do domu, żeby móc obejrzeć mistrzostwa?”. Opowiadał nam, jak będąc proboszczem w Zabrzu chodził na mecze ligowe - wspomina córka gospodyni.
Ks. Antoni Misik zmarł 23 lipca na zawał. Pożegnano go 27 lipca. W pogrzebie uczestniczyło ponad 80 księży, delegacje z Kopic i Grobnik. Został pochowany zgodnie ze swoją wolą na cmentarzu przy wojnowickim kościele.
(e.Ż)