Było groźnie
Spadająca z dachu mała lawina zmieszanego z lodem śniegu uderzyła w lekarza Mariusza Kołodzieja. Z obrażeniami został odwieziony do szpitala.
Do zdarzenia doszło 9 lutego, około godz. 9.00, gdy M. Kołodziej wracał z pracy chodnikiem wzdłuż ul. Głubczyckiej. Nagle usłyszałem straszny szum, odruchowo odskoczyłem kilka kroków do przodu. Powaliło mnie w ułamku sekundy. Przez chwilę byłem zamroczony – mówi. Siła uderzenia była tak mocna, że zniszczyła torbę. Do próbującego dojść do siebie lekarza podbiegł jeden z przechodniów. Powiedział, że wyglądało to bardzo groźnie. Gdy zbierałem porozrzucane po chodniku rzeczy, zauważyłem, że z dachu spadły nie tylko bryły lodu lecz także metalowe ograniczniki, mające powstrzymać śnieg przed zsunięciem – opowiada poszkodowany. Posypały się też dachówki. Inni świadkowie zdarzenia wezwali karetkę. Tam M. Kołodziej został zbadany, opatrzony i poddany obserwacji. W pierwszej chwili chciałem iść do domu, ale zaczęło robić mi się niedobrze, jak przy wstrząśnieniu mózgu – opowiada. Oprócz wstrząśnienia mózgu doznał urazów kręgosłupa. Na szczęście skończyło się jedynie na założeniu kołnierza ortopedycznego.
Obowiązek usunięcia śniegu i lodu z budynków oraz z miejsc zagrażających bezpieczeństwu przechodniów należy do właścicieli, zarządców i administratorów obiektów. Za jego niedopełnienie grozi kara grzywny.
(Adk)