Kapryśny król Kazimierz
Według anonimowego plotkarskiego dziełka, król Jan Kazimierz schroniwszy się na Śląsku przed Szwedami zamiast martwić się o losy Polski zakochał się bez pamięci w Annie Schönfeld, dwórce swej żony.
Historia ta związana jest z Oppersdorffami, który rezydowali stale na zamku w Głogówku, ale często zaglądali również na zamek w Raciborzu, gdzie w 1683 r. ugościli m.in. króla Jana III Sobieskiego. Zanim jednak ujawnimy kulisy królewskiej alkowy, wspomnijmy o innym wydarzeniu, w którym udział wzięli Oppersdorffowie.
Bolesna stypa
Otóż 31 maja 1666 r. urządzili wspaniałą ucztę wieńczącą podpisanie w Opolu aktu wykupu księstwa opolsko-raciborskiego przez cesarza Leopolda I z rąk Wazów polskich. Warto dodać, że księstwo znajdowało się w ich rękach od 1645 r. Król Polski Władysław IV przejął je w zarząd jako zastaw hipoteczny w zamian za pożyczki udzielone cesarzowi Ferdynandowi III. Kontrakt podpisano uroczyście 4 listopada 1645 r. w Raciborzu. Nie obyło się to bez odpowiedniej uczty dla goszczących w mieście cesarskich komisarzy i królewskich urzędników.
W 1666 r. Wazowie, a dokładnie księżniczka francuska Maria Ludwika Gonzaga, wdowa po Władysławie IV i żona jego brata Jana Kazimierza, oddała księstwo Habsburgom za milion dwieście tysięcy florenów płatnych w trzech ratach. Na uroczystość podpisania aktu wykupu przyjechały do Opola delegacje francuska, polska i cesarska, między innymi biskup kamieniecki Wojciech Koryciński, książę d’Enghien oraz ajent Ludwiki, Krzysztof Massini.
Przetrwała relacja z tego wydarzenia: „Na drugi dzień nastąpiła wzajemna prezentacja i sprawdzanie listów uwierzytelniających. Dn. 30 maja wydał biskup kamieniecki bankiet, na którym pito tak znakomicie, że później wszyscy pochorowali. Mimo tego jednak zdecydowano się przystąpić do uroczystości przejęcia księstw w dniu następnym, tj. 31 maja o godzinie trzeciej po południu. Przy stole, nakrytym odświętnie, zasiadły najpierw delegacje polska i francuska oraz przedstawiciele szlachty i duchowieństwa śląskiego. Z ramienia Ślązaków jeden z przedstawicieli tamtejszej szlachty wygłosił mowę powitalną w języku polskim, na co w tymże samym języku odpowiedział biskup kamieniecki, prezentując im treść układu zawartego w Wiedniu oraz dziękując za wierność i życzliwość, jaką Ślązacy okazywali władcom polskim tej ziemi. Potem dopiero zaproszono do stołu komisarzy cesarskich, do których przemówił po łacinie również biskup kamieniecki, na co w tymże samym języku odpowiedział komisarz cesarski Leffken. Wreszcie tenże komisarz przemówił z kolei do delegacji polskiej i francuskiej, dziękując im imieniem cesarza za oddanie księstw, a następnie zwrócił się do zgromadzonych Ślązaków tym razem już w języku niemieckim wzywając ich, by nazajutrz złożyli hołd i przysięgę wierności cesarzowi. A potem pito całą noc na zamku hr. Oppersdorffa. Dla Śląska i Polski była to bolesna stypa”.
#nowastrona#
Owym hrabią Oppersdorffem był zaprzyjaźniony z polskim dworem Franciszek Euzebiusz, hrabia Rzeszy i starosta księstwa opolsko-raciborskiego. Suto zakrapiana alkoholem impreza odbyła się w salach jego zamku w Głogówku.
#nowastrona#
Owym hrabią Oppersdorffem był zaprzyjaźniony z polskim dworem Franciszek Euzebiusz, hrabia Rzeszy i starosta księstwa opolsko-raciborskiego. Suto zakrapiana alkoholem impreza odbyła się w salach jego zamku w Głogówku.
Paryski pamflet
W 1655 r., podczas potopu szwedzkiego, po ucieczce z Polski w murach głogowskiego zamku gościł król Jan Kazimierz wraz z nuncjuszem papieskim Lorenzo Littą, prymasem Andrzejem Leszczyńskim i kilkoma senatorami oraz niemałym królewskim dworem. Według anonimowego, plotkarskiego dziełka, wydanego po raz pierwszy w 1679 r. w Paryżu, w czasie pobytu w Głogówku, zamiast martwić się o losy Polski, król Jan Kazimierz kochał się ponoć bez pamięci w Annie Schönfeld, dwórce swej żony. Romans rekompensował mu zapewne troski wynikłe z zajęcia całego kraju przez Szwedów, ale – co gorsza – umysł zaprzątał błahy dla spraw kraju problem zamążpójścia kochanki. Król chciał ją koniecznie wydać za Jana Zamoyskiego, dzięki czemu mógłby nadal widywać Annę w swoim otoczeniu. Zazdrosna Ludwika Maria pokrzyżowała te plany i doprowadziła do ślubu Zamoyskiego ze swoją dwórką Marią d'Arquien, bardziej znaną jako Marysieńka, już wtedy zakochaną w Janie Sobieskim.
Żadnemu historykowi nie udało się potwierdzić ani obalić plotki z paryskiego pamfletu1. Najprawdopodobniej coś jednak było na rzeczy, bo zwątpienie, jakie ogarnęło króla na wygnaniu jest szeroko opisywane w źródłach z epoki. Być może więc czas spędzony w księstwie opolsko-raciborskim rzeczywiście mijał monarsze na sercowych przeżyciach, jakże kojących jego zatroskaną duszę. „Charakter miał chwiejny i kapryśny, usposobienie dziwaczne i dziwnie drażliwe, inteligencję i zdolności dosyć mierne” – pisał o nim w 1862 roku Józef Kazimierz Plebański.
Więcej o obyczajowości górnośląskich wyższych sfer oraz wielkich ucztach w księstwie raciborskim można przeczytać w najnowszej książce Grzegorz Wawocznego pt. „Kuchnia raciborska. Podróże kulinarne po dawnej i obecnej ziemi raciborskiej”. Pozycja jest już dostępna na księgarskich półkach.
(waw)