Sezon zaczął się w Raciborzu
Świetnie rozpoczęły rok zapaśniczki „Dębu” Brzeźnica. Gdyby nie pomyłka sędziego, równie udany start zaliczyłby Rafał Pyka z „Unii” Racibórz.
Obie panie stanęły na podium Pucharu Polski. Sylwia Bileńska potwierdziła swą dominację w kat. 55 kg, w finale pokonując rywalkę z „Herosa” Czarny Bór. Arleta Wałkuska dotarła do finału kat. 59 kg. Zaczęła dobrze, wygrała I rundę (przeciwniczka potrzebowała pomocy lekarskiej, bo w walce rozcięła wargę), ale w kolejnych lepiej radziła sobie Anna Zwirydowska. Jestem zadowolony z wyników obu dziewcząt. U Arlety najważniejsze jest, że trenuje i buduje formę – uważa Krzysztof Ołenczyn, trener klubowy zapaśniczek z Brzeźnicy. Zimą dużo pracowałam nad siłą i mam nadzieję, że trening przyniesie rezultaty – twierdzi Sylwia Bileńska, która liczy na przynajmniej tak udany rok jak poprzedni. W lutym jedzie na zgrupowanie na Ukrainę. Ciężko jej pogodzić naukę z wyczynem – przeszła ze studiów dziennych na zaoczne, jest na II roku wychowania fizycznego.
Trenerzy – kadry i klubowi – oceniali poziom jako średni i otwarcie mówili o trwającym kryzysie polskich zapasów. Jego źródeł upatrują w kiepskiej kondycji finansowej klubów. Szkoli się w nich kadetów i juniorów, jednak niewiele potrafi utrzymać seniorów. W „Unii” Racibórz tej kategorii w zasadzie nie ma, a w zawodach wzięli udział juniorzy. Spośród nich najlepiej spisał się Józef Karpiński, w kat. 120 kg zajmując trzecie miejsce. Walczący w swojej nowej kategorii 55 kg Rafał Pyka nieźle radził sobie na macie z Robertem Omilusiekiem z „Herosa” Czarny Bór, ale błąd sędziego stolikowego pozbawił go brązowego medalu. Zostałem oszukany. Arbiter nie zapisał ostrzeżeń dla rywala i przegrałem jednym punktem – mówił wprost zapaśnik. Dwóch unitów doznało kontuzji na macie – Wojciech Magdziński i Aleksander Siorak. Pierwszemu udało się zająć 5 miejsce, drugi skończył na niższej pozycji, podobnie jak Adam Pluciński.
Dwukrotnego mistrza olimpijskiego Andrzeja Wrońskiego, który przyjechał jako trener „Legii” Warszawa, zapytaliśmy czy zna jakiś zapaśników z Raciborza. Tak. Mateusza Wolnego, bo to syn Ryśka – roześmiał się. Olimpijczyk zgodził się, że częste zmiany przepisów przeszkadzają zapasom. Traci widowisko, bo walczący nie starają się o punkty, tylko nastawiają się na „parter”, gdzie też nie ma tylu efektownych rzutów itp. – narzeka Wroński. Obawia się, że dobra passa polskich zapasów przeminęła i nieprędko powróci, bo nie widać zdolnej młodzieży.
Atutem turniejów jak Puchar Polski jest możliwość stoczenia paru walk przez zawodnika, czego nie ma np. w lidze. Środowisko zapaśnicze chce ją jednak kontynuować, nawet jeśli będą to rozgrywki kadetów czy juniorów czy też mieszane, z udziałem seniorów.
Piotr Stępień - trener kadry narodowej mężczyzn:
To pierwsza impreza w nowym sezonie, po okresie przygotowawczym. Można ją określić przeglądem stanu posiadania. Wyniki wezmę pod uwagę przy ustalaniu reprezentacji. Wygrywali ci, co jeżdżą na zgrupowania kadry, a ja szukam kogoś młodego, który przebije się do czołówki. Prawdziwych seniorów mam tu ze 20. Trudno więc o prawdziwą rywalizację. Bez zmian w finansowaniu naszej dyscypliny zostaniemy w dołku. Rafał Pyka? Nie mam zastrzeżeń, niech dalej się tak rozwija i nawiąże do dobrych, raciborskich tradycji.
To pierwsza impreza w nowym sezonie, po okresie przygotowawczym. Można ją określić przeglądem stanu posiadania. Wyniki wezmę pod uwagę przy ustalaniu reprezentacji. Wygrywali ci, co jeżdżą na zgrupowania kadry, a ja szukam kogoś młodego, który przebije się do czołówki. Prawdziwych seniorów mam tu ze 20. Trudno więc o prawdziwą rywalizację. Bez zmian w finansowaniu naszej dyscypliny zostaniemy w dołku. Rafał Pyka? Nie mam zastrzeżeń, niech dalej się tak rozwija i nawiąże do dobrych, raciborskich tradycji.
Jan Godlewski - trener kadry narodowej kobiet:
Po ciężkich zgrupowaniach zawodniczkom brakuje świeżości. Ale potencjał wypracowany na treningach zaprocentuje później. Martwi mnie, że wystartowało tak mało dziewcząt. To jest mankament całego polskiego sportu – na wysokim poziomie uprawia go coraz mniej osób. „Dąb” Brzeźnica jest tu pozytywnym wyjątkiem. To taki mały-wielki klub. Sam trenowałem kiedyś u Huberta Skorni. Ma on aktualnie dwie zdolne wychowanki w ścisłej krajowej czołówce, a Sylwia wyrasta na liderkę kadry. Jest pewniakiem na ME i MŚ.
Po ciężkich zgrupowaniach zawodniczkom brakuje świeżości. Ale potencjał wypracowany na treningach zaprocentuje później. Martwi mnie, że wystartowało tak mało dziewcząt. To jest mankament całego polskiego sportu – na wysokim poziomie uprawia go coraz mniej osób. „Dąb” Brzeźnica jest tu pozytywnym wyjątkiem. To taki mały-wielki klub. Sam trenowałem kiedyś u Huberta Skorni. Ma on aktualnie dwie zdolne wychowanki w ścisłej krajowej czołówce, a Sylwia wyrasta na liderkę kadry. Jest pewniakiem na ME i MŚ.
Józef Tracz - trener „Śląska” Wrocław, mistrz olimpijski:
Starsi prezentują średni poziom europejski, a młodych czeka dużo pracy. Ten rok powinien być lepszy na krajowych zapasów. Będzie dużo sparingów z ciekawymi rywalami – Ukrainą, Rosją, Białorusią. Lepiej wytrenowani powinni zdobyć medal na MŚ. Z raciborzan szlifować trzeba talent Rafała Pyki. Teraz ma niedowagę i aspiruje do seniorów, ale będzie z niego pociecha i to nie tylko dla klubu.
Starsi prezentują średni poziom europejski, a młodych czeka dużo pracy. Ten rok powinien być lepszy na krajowych zapasów. Będzie dużo sparingów z ciekawymi rywalami – Ukrainą, Rosją, Białorusią. Lepiej wytrenowani powinni zdobyć medal na MŚ. Z raciborzan szlifować trzeba talent Rafała Pyki. Teraz ma niedowagę i aspiruje do seniorów, ale będzie z niego pociecha i to nie tylko dla klubu.
(ma.w)