Krwiodawcy okazali serce
Już od niedzielnego ranka w raciborskiej stacji krwiodawstwa ustawiały się tłumy chętnych by oddać krew na rzecz ofiar katastrofy w Katowicach. Wiele z tych osób krew oddało po raz pierwszy.
28 stycznia w Katowicach runął dach hali targowej, w której odbywała się wystawa gołębi. Przygniótł wystawców i zwiedzających. Nie żyje 67 osób, 141 jest rannych. Katowicka tragedia nikogo nie pozostawiła obojętnym. Na pomoc ofiarom katastrofy budowlanej ruszyli też raciborzanie, którzy ustawili się w kolejce by oddać krew.
W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Raciborzu chętni zgłaszali się już rankiem następnego dnia. Jak tylko usłyszałem o tym, co się stało, od razu postanowiłem oddać krew. Przyszedłem tu już o 8.00 rano, ale centrum nie było jeszcze czynne – mówi Franciszek Jarosz. Krew oddawał już wcześniej. Tym razem przyjechał z córką i jej narzeczonym. Robię to po raz pierwszy. Jest taka potrzeba, więc należy się zjednoczyć i pomóc – mówi córka Magda. Pierwsze, co przyszło mi na myśl, gdy dowiedziałam się o tej tragedii, to co by inni ludzie zrobili gdybym ja tam była i potrzebowała pomocy - przyznaje Magda Janas. Krew przyszła oddać wraz z koleżankami. To była spontaniczna decyzja. Padło hasło, że jedziemy oddać krew i jesteśmy – zapewnia Monika Fojcik. To przecież nic nie kosztuje. Gdy tylko się dowiedziałam, pomyślałam, że chcę coś zrobić, żeby pomóc tym ludziom – mówi Barbara Dobrzyniecka, która już kiedyś oddawała krew i to ona namówiła do tego koleżanki. Dziewczyny zadzwoniły po mnie, bo wiedziały, że mam minusową grupę krwi, a taka jest najbardziej potrzebna – dodaje Magda.
Ludzie zgłaszali się całymi rodzinami. Żona jest honorowym dawcą krwi, ja oddam po raz pierwszy – przyznaje Zbigniew Pieruszka. Zapewnia, że żona Małgorzata nie musiała go do tego długo namawiać. Łukasz Karbownik jest jeszcze za mały, by być dawcą. Przyszedłem z tatą, który oddaje krew. Jakbym mógł, też bym oddał, żeby ludziom życie ratować – mówi chłopiec. Był wypadek, trzeba ratować ludzi - przy okienku, w którym odbywa się rejestracja, Sylwester Błaziak tłumaczy synkowi Irkowi, dlaczego tu przyszli.
Już kiedyś o tym myślałam, ale do tej pory jakoś nie wychodziło. Najwyższy czas. Teraz mam zamiar oddawać krew częściej – mówi Weronika Nowosielska. Na apel o krew odpowiedzieli też strażacy. Nasza jednostka jest bardzo mobilna. Wystarczył jeden sms i bez problemu nazbierało się 17 ludzi – opowiada Krzysztof Bartoń, prezes OSP Siedliska. Drużyna się skrzyknęła i każdy, któ mógł, przyjechał. Jakby zadzwonili po nas do Katowic, też byśmy pojechali – zapewnia Piotr Szebel z OSP Markowice.
W budynku Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Raciborzu robi się tłoczno od chętnych do oddania krwi. Wszyscy argumentują to chęcią niesienia pomocy ofiarom katowickiej tragedii. Odzew jest bardzo duży. Ludzie czekają w kolejkach do pobrania krwi, ciągle przychodzą następni - mówi Irena Mróz, kierownik Oddziału Metodyczno – Organizacyjnego RCKiK w Raciborzu. W akcję zaangażowani są wszyscy pracownicy centrum, także w oddziałach terenowych, czyli Rybniku, Pszowie i Jastrzębiu Zdroju. Jak tylko usłyszeliśmy o tragedii, wiedzieliśmy, że akcja będzie potrzebna. Nie czekaliśmy na odgórne polecenia i zaczęliśmy działać - dodaje. Co chwilę wpływają zaktualizowane informacje na temat liczby dawców i litrów pobranej krwi.
Przez całą niedzielę udało się zebrać w sumie 250 litrów krwi od 560 dawców, z czego aż 480 osób oddało krew po raz pierwszy. Chętnych było znacznie więcej, jednak nie wszystkim pozwolił na to stan zdrowia. W Raciborzu pobrano 66 litrów krwi od 150 dawców, w Rybniku 90 litrów od 201 dawców, Jastrzębiu 60 litrów od 135 dawców, Pszowie 34 litry od 77 dawców. W ciągu jednego dnia spontanicznie udało się zebrać tyle krwi, co normalnie w trakcie przynajmniej tygodnia zorganizowanej akcji.
Gorąco dziękuję wszystkim, którzy oddali krew. Tak liczny udział w tej spontanicznej akcji potwierdził, że w obliczu nieszczęścia potrafimy łączyć się i nie pozostajemy obojętnymi na los dotkniętego tragedią człowieka – podsumowuje niedzielną akcję Maria Wiecha, dyrektor RCKiK w Raciborzu.
(A. Dik)