Nadzieja olimpijska
Jak mówią wtajemniczeni, to sport dla twardzieli. Od pięciu lat jest to również dyscyplina olimpijska. Składa się nań pływanie, jazda na rowerze i bieg.
Niewiele jest osób, które decydują się na ten morderczy sport. Jedną z nich jest 19-letnia Ewa Bugdoł z Rud. W tym roku jeszcze byłam juniorką, mój dystans wynosił więc: 750 m pływania, wychodzi się szybko z wody i wskakuje na rower – 20 km, na końcu bieg – 5 km. Wszystko robi się ciągiem, jak najszybciej, nie ma żadnych przerw, liczy się każda sekunda. Na ostatnich zawodach w Japonii niektórzy przybiegali i od razu byli podłączani do kroplówki – wspomina dziewczyna.
Zaczęła od pływania, bo kręgosłup był skrzywiony. Dziewczynka już w wieku 11 lat została mistrzynią Polski. Po kontuzji barku, przeszła na triatlon. Wystąpiła wtedy na mistrzostwach Europy na Węgrzech, gdzie jej drużyna zajęła 6. miejsce w sztafecie. Była też wicemistrzynią olimpiady młodzieży i mistrzynią Polski w duatlonie. Po roku przytrafiła jej się następna poważna kontuzja – złamanie nadgarstka i obojczyka, co wykluczyło ją z treningów na cały sezon. Lekarze przekreślili wtedy dalszą karierę Ewy. W uszkodzonym nadgarstku za późno wykryto wymieszanie kości i nastąpiła martwica. Jednak dziewczyna nie poddała się, po okresie rehabilitacji wróciła do treningów i zaczęła startować, jak się okazało, z powodzeniem. Zajęła 3 miejsce w Pucharze Czech, w mistrzostwach Polski juniorów zdobyła wicemistrzostwo, tuż po upadku na rowerze, przez który straciła szanse na złoto. W mistrzostwach Europy zajęła 16 miejsce (najlepiej z Polek), co dało jej eliminację na mistrzostwa świata w Japonii. Tam była 24., mimo zatrucia pokarmowego, na które cierpiała wówczas cała polska ekipa.
W pucharach Polski zajmowałam 2 albo 3 miejsce, zawsze jakiegoś pecha miałam. Albo byłam po kontuzji, upadłam gdzieś na rowerze, albo np. na MP w Chodzieży miałam szansę na medal, ale miałam problemy z butem i jeszcze na dodatek gumę złapałam – mówi z żalem Ewa.
Triatlon jest kosztowną dyscypliną sportu. Rower kosztuje ok. 10 tys. zł, pianka do pływania – ok. 1500 zł, pozostałe wydatki to buty, kask, strój itp. Ewie pomaga finansowo Mariusz Kowalczyk z rybnickiego sklepu „Rower i ty” i trener Andrzej Nowak z grupy kolarskiej „Gliwice”, który dał jej rower. W pobliżu nie ma klubu, w którym można trenować triatlon, dlatego dziewczyna odbywa osobne treningi z pływakami, kolarzami i biegaczami. Jej trenerem pływania jest Marcin Kunicki, który też namówił ją do wstąpienia na raciborską PWSZ. Ewa jest studentką pierwszego roku wychowania fizycznego, kierunek instruktorsko-trenerski. Jej pasją, poza sportem oczywiście, jest nauka języków obcych, zwłaszcza niemieckiego, bo w przyszłości planuje wyjazd do Niemiec.
Na razie triatlonistka ma przerwę – sezon rozpoczyna się dopiero w maju. Nie znaczy to jednak, że „odpocznie” od sportu. Należę do kadry polskiej i czekają mnie wyjazdy na obozy, m.in. na Cypr, do RPA – opowiada. Te dwa lata przed olimpiadą są dla niej bardzo ważne. Podczas startów w pucharach świata zbiera się punkty, od których liczby zależy udział w olimpiadzie. Trzeba się zmieścić w pierwszej 50. Żeby tylko już żadnych kontuzji nie było, wtedy są szanse na udział w olimpiadzie – mówi z przejęciem Ewa.
(e.Ż)