Kaci z celi
Przygnębienie i dziwne zachowanie jednego z aresztantów raciborskiego Zakładu Karnego zaniepokoiło wychowawcę. Kiedy zaczął dociekać, co jest tego przyczyną, okazało się, że w jednej z cel doszło do gwałtu na współwięźniu. Niedawno zakończył się proces w tej sprawie.
Na ławie oskarżonych zasiedli 21-letni Mariusz J. z Rybnika, osadzony w areszcie śledczym, nigdzie nie pracujący elektryk oraz 19-letni Marek M., niekarany wcześniej, bezrobotny bielszczanin. Oskarżono ich o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad współosadzonym Karolem W. Gehenna zaczęła się wiosną minionego roku.
Mariusz J. wykreował się na wodza celi. Najpierw wydawał W. różne polecenia. Ten ulegał presji. Wykonywał „rozkazy”, np. posprzątania celi. Potem był już bity. Obok J., wyżywać nie omieszkał się też o dwa lata młodszy Marek M. Bili współwięźnia po twarzy, brzuchu i żebrach. Przypalali skórę grzałką i papierosami. Zdarzało się, że ściskali genitalia.
W nocy z 14 na 15 czerwca 2004 r. pobity W. został trzykrotnie zgwałcony. Tuż po tym zdarzeniu podczas apelu wychowawca zauważył dziwne zachowanie Karola W. i jego głębokie przygnębienie. Ten podczas rozmowy na osobności opowiedział z detalami, co przez ostatnie tygodnie działo się w celi. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowe. Wszczęte śledztwo potwierdziło relację pokrzywdzonego.
Niedawno sąd wydał wyrok. „Wódz” Mariusz J. został skazany na karę czterech lat więzienia, jego młodszy wspólnik będzie za kratkami o rok krócej.
(w)