Garażowe spory
Tadeusz Bugała już osiem lat stara się o wybudowanie garażu na gruncie należącym do gminy. Twierdzi, że jedyną przeszkodą jest negatywna decyzja naczelnik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami raciborskiego Urzędu Miasta. Bulwersuje go fakt, że utrudnia mu to osoba, która sama ma problemy z uzyskaniem zgody na wybudowany już przez nią garaż. Naczelnik broni się, że zrobienie wyjątku dla Bugałów spowoduje lawinę podobnych wniosków, podczas gdy sprawa garaży w mieście nie została jeszcze kompleksowo rozwiązana.
Bugałowie bezskutecznie starają się o dobudownie garażu do istniejącego tam kompleksu garaży w rejonie ul. Lwowskiej-Wileńskiej. Zgłosili się do naszej redakcji po lekturze artykułu „Zgoda, która rujnuje” (NR, 28 czerwca), w którym sąsiedzi Elżbiety Sokołowskiej, naczelnik wydziału Gospodarki Nieruchomościami, zarzucili jej dobudowę garażu niezgodną z prawem. Zbulwersowała nas wypowiedź pani Sokołowskiej o jej kręgosłupie moralnym. Od tylu lat rodzice starają się o możliwość budowy garażu. Jedyną przeszkodą jest niezrozumiałe dla nas stanowisko pani naczelnik - żali się Tomasz Bugała w imieniu swoich emerytowanych rodziców. Działania naczelnik Sokołowskiej odbierają jako urzędniczą złośliwość i niechęć do rozwiązania spraw mieszkańców miasta.
Nie ma rzeczy niemożliwych
Swoje starania rozpoczęli w 1997 r. Od Elżbiety Sokołowskiej otrzymali pisemną odpowiedź, że sprawa pozostanie bez biegu do czasu uzyskania koncepcji na zabudowę tego terenu przez Wydział Inwestycji i Urbanistyki UM. 15 września 2003 r. Tadeusz Bugała złożył w magistracie kolejny wniosek, tym razem o zezwolenie na wykupienie wyznaczonej działki pod zabudowę garażu. Odpowiedź była negatywna. Pierwszym, przemawiającym za tym argumentem był fakt, że nieruchomość gminna może być sprzedana jedynie w drodze publicznego przetargu. Jednak w wystosowanym do Bugałów piśmie można przeczytać, że nawet taka możliwość nie istnieje, ponieważ teren „nie jest przeznaczony do sprzedaży”.
Okazuje się jednak, że możliwe stało się to dwa miesiące później. Wynika to z kolejnego pisma, wystosowanego przez magistrat do Bugały 14 lipca 2004 r., w którym można przeczytać, że gmina wszczęła postępowanie w sprawie sprzedaży nieruchomości, w obrębie której znalazła się wskazana przez naszego czytelnika działka. Pozytywnie więc został rozpatrzony wniosek złożony 19 listopada 2003 r. przez Przedsiębiorstwo Gospodarki Lokalami DOM Sp. z.o.o. w imieniu zarządzanej przez firmę Wspólnoty Mieszkaniowej. Gdy Bugała nie uzyskał zgody na zakup tego terenu, w sierpniu 2004 r. zwrócił się do urzędu o zgodę na jego dzierżawę. Odpowiedź była również negatywna. Jednym z powodów było to, że „postępowanie wdrożone przez PGL DOM miało miejsce znacznie wcześniej niż wniosek o dzierżawę”. Najwidoczniej o wcześniejszych staraniach Bugały w urzędzie zapomniano.
Decyzja jest
Niezrażony przeciwnościami nasz czytelnik złożył w raciborskim magistracie wniosek o ustalenie warunków zabudowy wskazanego przez niego terenu. O ich uzgodnienie urząd zwrócił się do wielu instancji, w tym także do wojewódzkich, m.in. do odpowiednich wydziałów Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Pozytywną decyzję w tej sprawie wydał nawet wojewoda, zaś z Urzędu Miasta Bugała otrzymał ją w czerwcu 2004 r. Jak wynika z pisma, które otrzymał w lipcu, na nic się mu ona zdała. Bez uregulowania sprawy własności lub dzierżawy terenu nie otrzyma on pozwolenia na budowę.
„DOM” się nie sprzeciwia
„DOM” się nie sprzeciwia
Gdy Bugała starał się o zgodę na dzierżawę, magistrat zwrócił się o zaopiniowanie jego wniosku do PGL „DOM”. „Naszym zdaniem powinno nastąpić wydzielenie wnioskowanej powierzchni z obecnej działki przez Wasz Urząd” - odpowiedział na to PGL „DOM” w piśmie z 15 października 2004 r. Nie mamy nic przeciwko wydzieleniu tego kawałka, o ile pan Bugała poniesie związane z tym koszty - mówi Mirosław Dziedzic, prezes PGL „DOM”, podtrzymując wcześniejsze stanowisko. Podkreśla jednocześnie, że na razie przedsiębiorstwo i tak nie jest w tej sprawie stroną, ponieważ obecnie dopiero trwają czynności administracyjne i uzgodnienia ze Wspólnotą Mieszkaniową.
#nowastrona#
Toska o ład
#nowastrona#
Toska o ład
Skoro PGL „DOM” wyraża zgodę na wydzielenie spornej działki, to sprawa mogłaby wreszcie zostać rozpatrzona dla Bugałów pozytywnie. Ale na przeszkodzie tym razem stoi troska o ład przestrzenny miasta. Nie możemy pozwolić, żeby wszystkie podwórka upstrzyć garażami. To trzeba rozwiązać systemowo a nie budować pojedyncze komórki - mówi Elżbieta Sokołowska. Przyznaje, że w mieście jest duże zapotrzebowanie na garaże, jednak nie można ich budować, gdzie się komu żywnie podoba. Pan Bugała zaczął sprawę od końca. Myślał, że decyzją o warunkach zabudowy postawi nas w sytuacji patowej. Jednak taka decyzja nie rodzi żadnych praw do terenu. Najpierw powinien sprawdzić, czy w tym miejscu można cokolwiek budować, a dopiero później starać się o decyzję - tłumaczy naczelnik Sokołowska. Twierdzi także, że jak zgodzi się w tym przypadku, to zaraz zgłoszą się też inne osoby.
Garaż Bugałów według naczelnik najwidoczniej naruszałby ład przestrzenny oraz poczucie estetyki tego miejsca. To monstrum mnie się absolutnie nie podoba - kategorycznie twierdzi szefowa wydziału Gospodarki Nieruchomościami. To „monstrum” tymczasem miałoby stanąć w szeregu 11 innych już istniejących garaży, w sąsiedztwie kolejnych pięciu.
Prezydent zna sprawę
Wiceprezydent Andrzej Bartela zapewnia, że wydawanie decyzji w magistracie nie zależy od dobrej czy złej woli urzędników, lecz jest efektem przemyślanych działań. Znam tę sprawę. Gdy pan Bugała złożył wniosek, to w pierwszej chwili uznałem, że jest możliwy do zrealizowania. Razem z panią naczelnik udaliśmy się na miejsce, gdzie garaż miał powstać. Okazało się jednak, że planowany blaszany boks w rzeczywistości tu nie pasuje. Z całą świadomością i odpowiedzialnością rozpatrzyłem więc wniosek pana Bugały negatywnie - mówi wiceprezydent Andrzej Bartela. Wskazuje również, że sprzedaż tej działki musiałaby się odbyć w trybie przetargowym, a przede wszystkim, wymagałoby to zgody Rady Miasta. Kolejną przeszkodą jest też fakt, że nie ma jeszcze uchwalonego planu zagospodarowania przestrzennego, a bez niego nie można przeprowadzić podziału geodezyjnego konkretnej działki.
Pewnym pomysłem, zdaniem wiceprezydenta, mogłaby być tzw. „inicjatywa oddolna”. Grupa zainteresowanych budową garaży osób mogłaby się zebrać, stworzyć projekt ciągu pomieszczeń, a nawet wykupić teren. Obawia się jednak, że zaraz znalazłaby się grupa innych, którym garaże by przeszkadzały. Wiceprezydent podtrzymuje stanowisko pani naczelnik, że problem ten powinien zostać rozwiązany kompleksowo a budowa pojedynczych garaży nie jest żadnym wyjściem.
Przyjazny magistrat
Pojawia się pytanie, czy zastawione pojazdami chodniki i trawniki pod blokami są widokiem bardziej estetycznym, a przede wszystkim, czy takie rozwiązanie jest praktyczniejsze także z punktu widzenia zachowania ładu przestrzennego? Wskazuje się na potrzebę rozwiązań systemowych, tylko dlaczego nie zostały one jeszcze zrealizowane. Ciągnąca się wiele lat sprawa Bugałów udowadnia, że takie zapotrzebowanie jest. Czy 8 lat to zbyt krótko, by odpowiednia koncepcja, ułatwiająca życie mieszkańcom nie tylko powstała, ale też została zrealizowana? Jest źle, ale czy to znaczy, że lepiej być w mieście nie musi? I to nie tylko w kwestii garaży. Magistrat chwali się certyfikatem zaświadczającym, że miasto jest przyjazne środowisku. Warto, by przyjazne było także mieszkańcom.
(A. Dik)