Radny ma oddać pieniądze
To odwet za publiczne piętnowanie nieudolności - twierdzi radny Franciszek Waniek. Wszystkich traktujemy równo - tłumaczą w Starostwie. Radny ma zwrócić 50 tys. zł, które pobrał na refundację kosztów utworzenia stanowiska pracy dla niepełnosprawnego, bo nie wywiązał się z umowy. Jak się dowiedzieliśmy, Waniek ma też kłopot z Narodowym Funduszem Zdrowia, bo nie płacił składek.
W cuglach wygram
W 2000 r. radny powiatowy F. Waniek wziął ze Starostwa 50 tys. zł dotacji z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na stworzenie stanowiska pracy dla inwalidy - pomocnika lakiernika. Za uzyskane pieniądze kupił urządzenia do swojej stolarni. W 2002 r. poprzedni starosta Marek Bugdol - grożąc skierowaniem sprawy do sądu - kazał Wańkowi zwrócić kasę, bo radny nie przedstawiał dokumentów potwierdzających zatrudnianie osób niepełnosprawnych. F. Waniek w piśmie wyjaśnił przyczyny zwłoki, stosowne dokumenty złożył i starosta cofnął swoje wezwanie.
W czerwcu tego roku Starostwo przeprowadziło w stolarni kontrolę. Ta ujawniła, że niepełnosprawny, zatrudniony dotychczas na stanowisku sfinansowanym przez PFRON już nie pracuje. Radny nie miał aktualnego zaświadczenia z Powiatowego Urzędu Pracy, że szukał jego następcy. PUP poinformował władze powiatu, że od listopada 2004 r. w ogóle nie zwracał się o skierowanie do pracy w swojej firmie odpowiednio wykwalifikowanego inwalidy, choć PUP miał takie osoby na liście.
14 czerwca starosta Henryk Siedlaczek wezwał radnego, by zwrócił 50 tys. zł. Nie było reakcji. 11 lipca wicestarosta ponowił wezwanie, grożąc jednocześnie sądem. Tym razem reakcja była. Z firmy F. Wańka przyszedł faks - kopia wezwania z 11 lipca, na której F. Waniek osobiście odnotował, że wicestarosta ma się pocałować „w d…". W piśmie do starosty napisał z kolei: „jeżeli to wypowiedzenie ma być odwetem za publiczne piętnowanie pańskiej nieudolności i głupoty to przyznać muszę, że prawie się to Panu udało, tym bardziej, że potwierdza to tylko moje przeświadczenie o braku jakichkolwiek kompetencji do sprawowania przez Pana tak odpowiedzialnego stanowiska". Dodał, że poprzednia osoba sama się zwolniła, przez cały czas monitorował listę bezrobotnych w PUP-ie i nie było niepełnosprawnego, który mógłby się podjąć pracy pomocnika lakiernika, w maju i czerwcu chorował, przez co nie mógł się zajmować na bieżąco firmą i wkrótce nadrobi zaległości. W rozmowie z nami dodał: „niech się ze mną sądzą. W cuglach to wygram".
Starosta H. Siedlaczek komentuje sprawę krótko. Traktujemy wszystkich równo. Dla radnego nie ma wyjątku. Mamy już około 30 podobnych spraw w sądach.
#nowastrona#
Deptanie sprawy
#nowastrona#
Deptanie sprawy
Konflikt ze starostą, którego radny wielokrotnie krytykował na sesjach, to, poza kilkoma procesami karnymi, niedawnym prawomocnym skazaniem za wykroczenie skarbowe, nie jedyne jego kłopoty F Wańka. Jak wynika z naszych informacji, radny w maju leczył się w raciborskim szpitalu. Okazało się jednak, że rajca nie płacił składek zdrowotnych na ZUS, przez co Narodowy Fundusz Zdrowia początkowo potraktował go jako osobę nieubezpieczoną. Szpital wystawił więc fakturę na ponad 2 tys. zł. NFZ wkrótce zmienił swoje stanowisko. Fundusz uznał, że radny, jako zgłoszony w ZUS-ie do ubezpieczenia, mimo niepłacenia składek, status ubezpieczonego posiada, za jego leczenie zapłaci, ale będzie się domagał od F. Wańka zwrotu tej kwoty.
Sam radny w rozmowie z nami stwierdził, że jest ubezpieczony i czeka z ZUS-u na zaświadczenie o okresie opłacalności składek. Ma żal do dyrekcji szpitala i starosty, że torpedują jego działalność na rzecz pozyskania brakującego sprzętu. Na oddział chirurgiczny trafiła kserokopiarka Wańka. Chciał ją użyczyć tylko i wyłącznie oddziałowi z wdzięczności za opiekę. Wychodząc ze szpitala zapytał, co jest potrzebne. Powiedziano mu, że ksero. Kupiłem i im dałem. Im, ale nie dyrekcji - powiedział w rozmowie z nami. Dyrekcja kazała ordynatorowi sprzęt zwrócić. Radny poinformował nas również, że jest w trakcie załatwiania sprzętu dla lecznicy, ale nie zdradzi szczegółów, bo starosta kolejny raz „zadepcze sprawę".
Dyrektor szpitala W. Krzyżek odmówił nam komentarza co do pokrycia kosztów leczenia radnego, twierdząc, że te informacje stanowią tajemnicę. Mamy nowoczesne ksero od firmy farmaceutycznej, które posiada odpowiednie certyfikaty. Nie jest nam potrzebny używany sprzęt od radnego i to w użyczenie. Gdyby się popsuł, to płacilibyśmy za naprawę, a na to nas nie stać - odparł w sprawie ksero.
Nie torpedujemy żadnych starań o pozyskanie sprzętu na rzecz szpitala. Powiedziałem tylko radnemu, by wszelkie tego typu działania uzgadniał z dyrektorem - powiedział nam starosta Siedlaczek.
Dodajmy, że radny wielokrotnie krytykował na sesjach restrukturyzację raciborskiej lecznicy i polski system świadczeń zdrowotnych. Co ciekawe, jest też członkiem Rady Społecznej Szpitala w Raciborzu i członkiem komisji zdrowia przy Radzie Powiatu.
Grzegorz Wawoczny