Tradycja wciąż żywa
Tradycyjna dziękczynno-błagalna procesja do św. Urbana, patrona rolników, odbyła się 24 maja w Brzeziu. W tym roku wyjątkowo dzień wcześniej, ze względu na przygotowania do święta Bożego Ciała.
Od kilku lat biorą w niej udział także jeźdźcy na koniach, zaproszeni z okolicznych dzielnic i miejscowości. W bryczce, powożonej przez Alojzego Buglę, jechali najstarsi gospodarze - Antonina i Karol Klinikowie. Kiedyś szło się pieszo. Zawsze było bardzo przyjemnie i pięknie. Ważne, że ten religijny duch procesji nie zaginął - mówi Karol Klinik. Procesja wyrusza spod kościoła i przemierza trasę wiodącą granicami dzielnicy. Zatrzymuje się przy czterech przydrożnych kapliczkach, gdzie wierni odmawiają modlitwę pod przewodnictwem ks. proboszcza. W jej odprawianiu uczestniczą dzieci ze scholi, prowadzonej przez organistkę siostrę Annę. Na początku idą „śpiewacy”, śpiewający religijne pieśni mężczyźni. Przygrywa im orkiestra. Czterech mężczyzn niesie figurkę św. Urbana. Od 20 lat stroi ją kwiatami nasza synowa - chwalą się Klinikowie. Procesja przechodzi lasem do głównej kaplicy św. Urbana.
Klinikowie bryczką jadą już trzeci rok z rzędu. Jest to dla nich okazja do obserwowania zachodzących w dzielnicy zmian. Tyle nowych domów pobudowano, powstaje nowa wieś. I tyle pola leży odłogiem. Kiedyś każdy kawałek był obsiany, gospodarze kłócili się o miedzę. A ludzie nie mają chleba - dziwi się Antonina Klinik. Bo kiedyś to były inne czasy. Każdy hodował bydło. Trzeba było wyżyć z kilku hektarów. Teraz rolnictwo się nie opłaci - odpowiada jej mąż.
Po procesji odbył się przygotowany dla jeźdźców piknik, gdzie zgłodniali kilkugodzinnym przemarszem mogli posilić się kiełbaskami z grilla.
(Adk)