Kto rządzi Raciborzem?
Nie oficjalne władze, lecz grupa bojkotujących wszelkie działania osób rządzi miastem i ma na jego rozwój decydujący wpływ – takie wnioski można wysnuć na podstawie dyskusji toczonych podczas kolejnego już spotkania prezydentów z mieszkańcami Raciborza w sprawie kierunków rozwoju dzielnic. Tym razem odbyło się ono 19 kwietnia w SP 11.
Choć dyskusja była gorąca, toczyła się w niewielkim gronie zainteresowanych. Byli to głównie członkowie komitetu protestacyjnego przeciwko budowie stacji paliw i Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Społeczności Lokalnej „Śródmieście”. Mieszkańcy skarżyli się na dziurawe drogi, przejeżdżające pod oknami tiry, od których „wszystko w mieszkaniu się trzęsie”, poddawali w wątpliwość sens funkcjonowania zbyt dużej, jak na potrzeby miasta, ich zdaniem, oczyszczalni ścieków, oraz budowy Kauflandu. Dopytywali się o plan zagospodarowania przestrzennego dzielnicy.
Pojawiły się też propozycje. Jedna z nich dotyczyła rozwoju miasta poprzez utworzenie w Raciborzu silnego ośrodka akademickiego. Padło pytanie o to, czy jest szansa, by powstała tu kolejna uczelnia wyższa. Nasze zadanie to umocnienie tej, która już funkcjonuje. Będzie się ona rozwijała o kolejne kierunki. W przyszłości ma liczyć min. 5 tys. studentów – odparł Jan Osuchowski. Ktoś inny zaproponował, by w budynku po starym szpitalu powstało więzienie. Zaczęły padać pytania o miejskie inwestycje.
Dominującym tematem dyskusji była kwestia budowy przy ul. Łąkowej stacji paliw. Nie rozmawiajmy tylko o tym, czego nie chcecie, ale o tym, co byście chcieli mieć, o perspektywach i kierunku rozwoju miasta – apelował do zebranych wiceprezydent Andrzej Bartela. To niech w tym miejscu powstanie poczta – zaproponowała jedna z kobiet. Przecież nie ściągnę do Raciborza dyrektora generalnego Poczty Polskiej, żeby nam ją zbudował – odparł prezydent Jan Osuchowski. W ostatnim czasie wszystko, co chcemy zrobić jest na nie – dodał. Wybijmy sobie z głowy, że przyjdzie do nas jakiś inwestor, bo z powodu protestów tu nie można inwestować, tam nie można... – tłumaczył A. Bartela. Wiceprezydent Mirosław Szypowski generalną odpowiedzialność za problemy z budżetem, w którym zabraknie 8 mln zł za sprzedaż Kamienioka, obarczył grupę osób sprzeciwiających się budowie supermarketu na Oborze. Jeden chce zrobić dla miasta wszystko a inny robi wszystko, by nic się tu nie dało zrobić – ubolewał.
Czy jest jakaś perełka w działaniach Urzędu Miasta? – spytał jeden z mężczyzn. Prezydent z zadowoleniem zapewnił, że jest nią realizacja programu budowy kanalizacji sanitarnej i modernizacja oczyszczalni ścieków. Kanalizacja, woda – to są rzeczy potrzebne, ale oczywiste. Tu chodzi o to, by zrobić coś więcej. Ale w tym mieście wszystko jest jałowe, nie ma wizji. Prawdziwą perłą jest budowa ośrodka na Ostrogu, ale pewnie ten plan nigdy nie zostanie zrealizowany – stwierdził mężczyzna.
W końcu prezydent zaapelował do zebranych, by swoje propozycje i uwagi zapisali w rozdanych wcześniej ankietach, zapewniając, że zostaną one rozpatrzone. Może znajdzie się w nich recepta na przezwyciężenie bezradności, do której publicznie przyznają się włodarze miasta.
(A. Dik)