Rolnicy powinni tak wykonać opryski, aby nie zagrażać zdrowiu ludzi i naturze
Jak chronić rośliny uprawne na polach, w ogrodach i sadach, stosując – zgodnie z obowiązującymi zasadami prawa – odpowiednie środki chemiczne, jakie patogeny pojawiają w uprawach i jak z nimi walczyć, a także jakie kryteria powinien spełniać materiał siewny, aby uzyskać pełnowartościowy plon – to zaledwie kilka głównych aspektów, którymi na co dzień zajmują się inspektorzy Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa.
– Rolnicy są dziś specjalistami w swej profesji. Nie mniej przy każdej okazji uczulamy ich, aby środki ochrony roślin wykorzystywali w sposób nie stwarzający zagrożenia dla zdrowia ludzi, zwierząt oraz środowiska naturalnego. Środki ochrony roślin należy stosować zgodnie z etykietą po wcześniejszym uwzględnieniu progów szkodliwości, tzn. należy się zastanowić czy rzeczywiście zabieg chemiczny jest konieczny – tłumaczy kierownik raciborskiego oddziału PIORiN Iwona Cygan.
W szczególności powinni zadbać, aby środki chemiczne nie przenosiły się poza obszar wykonywanych zabiegów, pamiętać o okresach karencji i prewencji oraz aby stosować je poza okresem aktywności owadów pożytecznych. Od profesjonalnych użytkowników wymaga się też, aby stosowali środki ochrony roślin z uwzględnieniem integrowanej ochrony roślin. – Nasi rolnicy są bardzo kompetentni, wiedzą jak wykonywać zabiegi ochrony roślin. Jednak czasami widok samego opryskiwacza napawa obawami. Ludzie są czujni, a my natychmiast reagujemy, zwłaszcza, gdy ktoś informuje nas o upadku pszczół – mówi kierownik Iwona Cygan. Tłumaczy też, że w takiej sytuacji powoływana jest przez urząd gminy komisja, w skład której wchodzą m.in. inspektorzy inspekcji oraz przedstawiciele weterynarii. – Kontrolujemy pod kątem stosowania środków ochrony roślin, a Państwowa Inspekcja Weterynaryjna ma możliwość wysyłania do badań padłe owady – dodaje.
Etykieta środka chemicznego, to elementarz rolników
Rolnicza wiedza musi być poparta posiadaniem atestowanego sprzętu do wykonywania zabiegów. Dlatego prowadzone są badania opryskiwaczy oraz szkolenia dla stosujących profesjonalnie środki ochrony roślin. – Wymagamy od rolnika prowadzenia ewidencji zabiegów, w której należy wskazać nazwę środka oraz datę wykonania zabiegu, wskazać gdzie zabieg został wykonany oraz podać jaką zastosowaliśmy dawkę (stężenie) i przyczynę ich stosowania, np. chorób lub patogenów występujących na roślinach lub w glebie. Dokumentację powinien on przechowywać przez trzy lata – przypomina Iwona Cygan.
Inspektorzy PIORiN (czasami wspólnie z przedstawicielami Sanepidu) kontrolują płody rolne pod kątem pozostałości środków ochrony roślin (pestycydów). Pola, na których pobiera się próbki, typowane są losowo, następnie w obecności właściciela gospodarstwa pobiera się próbę, którą wysyłamy do badań laboratoryjnych. – Jeśli okazałoby się, że wyniki badań wskażą niedopuszczone pozostałości środków, albo pozostałości w dawkach wyższych niż dopuszczalne, to właściciel próbki zostaje pociągnięty do odpowiedzialności karnej w formie mandatu – mówi pani kierownik. Dotychczas na terenie działania raciborskiego inspektoratu zdarzały się przypadki, że w płodach rolnych stwierdzano pozostałości środków ochrony roślin zastosowanych niezgodnie z etykieta bądź po prostu pozostałości środków, które rolnik zapomniał wpisać w ewidencję zabiegów. – Na tej podstawie również wystawiamy mandat – przestrzega Iwona Cygan. Jednocześnie zachęca rolników, aby dokładnie czytali etykiety, sprawdzali w jakiej uprawie można dany środek zastosować, jakiego nim zwalczyć patogena, jaką dawkę należy zastosować oraz jak często w ciągu sezonu wegetacyjnego.
Niektóre środki w etykiecie zastrzegają konieczność informowania o terminach zabiegów osoby, które zażądały takiej informacji. – Nie wszyscy rolnicy są świadomi, że jeśli sąsiad zwróci się do nich, że chce być powiadomiony o prowadzonych opryskach, wówczas mają obowiązek uprzedzić go o tym zabiegu. Wszystko zależy od tego, co zapisano w etykiecie – uczula szefowa raciborskiego inspektoratu.
Dziewięciu inspektorów na trzy powiaty
Zaledwie garstka specjalistów PIORiN pracuje w terenie kontrolując gospodarstwa powiatów: raciborskiego, wodzisławskiego, rybnickiego oraz miasto Rybnik. Kierownik Iwona Cygan nie ukrywa, że mają ręce pełne roboty, gdyż na bieżąco trzeba kontrolować, diagnozować, a przy okazji edukować, docierając z aktualnymi przepisami prawa do rolników. Wszyscy inspektorzy posiadają specjalistyczne wykształcenie, z pełną wiedzą merytoryczną.
W dziale nadzoru nasiennego pracują dwie osoby, które kontrolują wytwarzanie, przechowywanie i obrót materiału siewnego. Pod ich „opieką” są sklepy nasienne, markety a także producenci materiału nasadzeniowego roślin warzywnych i ozdobnych oraz materiału szkółkarskiego roślin sadowniczych. Pobierają próby kontrolne materiału siewnego, będącego w obrocie, celem wyeliminowania nasion niespełniających parametrów. Zajmują się również kontrolą upraw i nasion pod kątem modyfikacji genu GMO.
Środki ochrony roślin – to domena trzech inspektorów, zajmujących się kontrolą preparatów wprowadzanych do obrotu, a więc czy są one m.in. zgodne z tymi wymienionymi na stronie ministerstwa rolnictwa, jako właściwe do stosowania na terenie naszego kraju, czy posiadają daty ważności, daty zezwoleń itp. Koniecznie muszą być zaopatrzone w etykietę w języku polskim. – Uczulamy ich, aby nie stosowali środków pochodzących z niewiadomych źródeł, przeterminowanych, szkolimy i przypominamy, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, do ochrony upraw można stosować wyłącznie środki ochrony roślin dopuszczone do obrotu i stosowania na podstawie wydanych przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi zezwoleń lub pozwoleń na handel równoległy. Ich wykaz znajduje się w rejestrze udostępnionym na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi – tłumaczy pani kierownik.
Nadzór fitosanitarny prowadzą w raciborskim inspektoracie trzy osoby wpierane przez kierownik Iwonę Cygan. Ogrom pracy obejmuje kontrolę występowania patogenów m.in. we wszystkich szkółkach, gdzie prowadzony jest nadzór produkcji materiału ozdobnego i sadowniczego. – Warto zwrócić uwagę, czy kupowana roślina jest nie tylko piękna, ale i zdrowa. Czasem możemy sprowadzić do swojego ogrodu nieproszonego gościa, jak np. żarłocznego mola bananowego lub bakterię o nazwie Ralstonia solanacearum (śluzak ziemniaka) – ostrzega szefowa raciborskiego inspektoratu. Pewne rośliny ozdobne wymagają wyposażenia w paszport roślinny, który od grudnia zostanie ujednolicony w całej Unii Europejskiej. Panie z nadzoru fitosanitarnego lustrują też natężenie szkodników w uprawach polowych (informacje takie trafiają następnie na stronę internetową PIORiN), a także pobierają wiele prób do badań w tym gleby, bulw ziemniaków czy części roślin zainfekowanych przez patogeny.
W swoim 15-letnim stażu zawodowym, kierownik Iwona Cygan, nie może narzekać na nudę. Coraz to nowe zagrożenia w postaci czynników chorobotwórczych i szkodników na roślinach ozdobnych, sadowniczych i rolniczych sprawia, że nie traci czujności nawet po pracy. Jednocześnie przestrzega osoby, które biorą sprawy we własne ręce i stosują środki do ich zwalczania nie czytając etykiet. – Kiedyś w ten sposób stosowano jeden z bardziej toksycznych środków przeciwko kretom. Etykieta tych środków zawierała informację, że można go stosować tylko po ukończeniu szkolenia metodą fumigacji, (przyp. red.: zwalczanie szkodników substancjami chemicznymi w formie dymu, pary lub gazu). W takich szkoleniach mało kto uczestniczy. Jeśli więc ktoś kupił i zastosował ten środek ukarany został mandatem. Wtedy też wiele osób po raz pierwszy poznało WIORiN – wspomina.
Każdego roku państwa członkowskie Unii Europejskiej zgłaszają do Komisji Europejskiej ok. 2000 przypadków wykrycia organizmów szkodliwych dla roślin w towarach importowanych spoza UE.
Mól bananowy – niszczy nie tylko kwiaty doniczkowe
Niezwykłą czujnością wykazała się Agata Znamirowska – starszy specjalista i zastępca kierownik inspekcji ochrony roślin i nasiennictwa w Raciborzu. To dzięki jej dociekliwości udało się ujarzmić poważnego szkodnika, który – jeśli rozprzestrzeniłby się – mógłby poważnie zagrozić innym, również naszym rodzimym roślinom.
Podczas kontroli w jednym z marketów budowlanych jej wzrok przyciągnęły oferowane do sprzedaży rośliny doniczkowe, a w szczególności fikusy bonzai (Ficus giseng). To właśnie na nich zagnieździł się żarłoczny mól bananowy (Opogona sacchari).
Porażone kwiaty zostały sprowadzone do Polski pod koniec stycznia br., z jednego z państw Unii Europejskiej. Niemniej mogły być wcześniej zaimportowane z innego kraju spoza UE, co aktualnie jest sprawdzane.
Niezwykle szkodliwy mól bananowy podlega obowiązkowi zwalczania we wszystkich państwach Unii Europejskiej. Szkodnik ten atakuje wiele gatunków roślin, w tym te ozdobne doniczkowe, popularne w wielu domach, biurach i obiektach użyteczności publicznej, jak np.: fikusy, draceny, dieffenbachie, filodendrony, strelicje, juki, begonie, kaktusy.
Mól bananowy to żółtawobrązowy motyl o budowie typowej dla motyli nocnych. W początkowym stadium żerowania szkodnika, nie są widoczne objawy jego występowania na roślinach. W późniejszym stadium pojawiają się: otwory na ich powierzchni, kopczyki powstałe z wymieszanych ze sobą resztek pokarmu i odchodów żerujących gąsienic, więdnące i opadające liście, a całe rośliny stają się bardzo łamliwe.
Szkodnik z łatwością przenosi się z tych porażonych na – znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie – zdrowe kwiaty. Gdy zaobserwujemy jego obecność, należy odizolować te „podejrzane” od pozostałych i niezwłocznie powiadomić najbliższą jednostkę wojewódzkiego inspektoratu ochrony i nasiennictwa.
– Takie organizmy kwarantannowe nie mają prawa istnienia na terenie naszego kraju. Dlatego po przebadaniu, porażone rośliny zostały wycofane ze sprzedaży i zniszczone – wyjaśnia kierownik raciborskiego Oddziału PIORiN Iwona Cygan.
Jednolite paszporty roślinne w UE
Od połowy grudnia br. obowiązywać będą nowe przepisy prawne dotyczące produkcji roślin przeznaczonych do sadzenia.
Wprowadzony zostanie jednolity wzór paszportów obowiązujących w Unii Europejskiej, a wydawanych przez upoważnione podmioty, pod nadzorem Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Nasiennictwa. Dokument ten dołączony musi zostać do wszystkich roślin przeznaczonych do sadzenia, w tym do określonych gatunków nasion. Wyjątek stanowi jedynie bezpośrednia sprzedaż użytkownikom ostatecznym (nieprofesjonalistom – bez działalności handlowej i gospodarczej).
Tym samym poszerzony zostanie zakres rejestracji producentów, dystrybutorów, importerów i eksporterów. Do grona takich podmiotów profesjonalnych zaliczone będą osoby, podejmujące się takich czynności, jak: sadzenie, hodowle, produkcję, wprowadzanie i/lub przemieszczanie na terytorium UE, wprowadzanie poza terytorium UE, udostępnianie na rynku czy też przechowywanie, gromadzenie, wysyłanie i przetwarzanie.
Węgorek sosnowiec, który niszczy lasy iglaste
Dziś nie lada wyzwaniem dla nadzoru fitosanitarnego PIORiN w całym kraju, jest zapobieganie pojawienia się w lasach węgorka sosnowca, przenoszonego przez chrząszcze żerdzianek.
Niewidoczny gołym okiem nicień doszczętnie niszczy drzewostan iglasty, a w szczególności sosny. Dziś nie są znane skuteczne metody chemicznego zwalczania tego szkodnika, który – swą wędrówkę przez Europę – rozpoczął do Portugalii, siejąc tam istne spustoszenie.
– Umieszczamy na terenach leśnych pułapki feromonowe celem odłowienia żerdzianek, a więc chrząszczy z rodziny kózkowatych, które przenoszą wspomnianego nicienia. Niestety, gdy ten już się zasiedli, nie można go zwalczać, trzeba wycinać lasy – tłumaczy kierownik Oddziału PIORiN w Raciborzu Iwona Cygan.
Rozprzestrzenia się roznoszony nie tylko przez szkodniki owadzie drewna, ale też przez samego człowieka prowadzącego międzynarodowy handel drewnem i drewnianymi materiałami opakowaniowymi. Po raz pierwszy węgorka wykryto w Polsce w 2013 r., w portugalskich paletach. W lutym br. pracownicy inspekcji przechwycili groźnego nicienia w drewnianych skrzyniach importowanych z Chin – to rezultat intensywnych kontroli w szczególności drewnianego materiału opakowaniowego.