Odporna na zwalczanie bakterioza pierścieniowa ziemniaka
Rolnicy produkujący ziemniaki mogą ponieść nawet 45-procentowe straty w plonach tej rośliny, jeśli porażona zostanie bakteriozą pierścieniową. Ten groźny patogen jest sprawcą choroby kwarantannowej, w następstwie której powstają dodatkowe poważne straty ekonomiczne.
Choroba występuje na terenie całego kraju i nie ma skutecznych metod chemicznych jej zwalczania. Do rozprzestrzeniania się bakterii przyczyniają się przede wszystkim porażone sadzeniaki.
To nie susza – to patogen
Choroba ta objawia się na polu więdnięciem roślin postępującym od dołu do góry. Widoczne chlorozy, deformacje, takie jak zwijanie brzegów liści do wewnątrz i ku górze, uwiędnięcia na liściach i łodygach występują najczęściej w późnej fazie wegetacji. Objawy te mogą być mylone z innymi infekcjami, skutkami suszy czy też starzeniem się rośliny. Najlepszym momentem do obserwacji plantacji jest faza kwitnienia i dwa tygodnie po tym okresie, gdy roślina wybuja.
Objawy na bulwach mogą być bardzo zróżnicowane. Od formy niewidocznej tzw. latentnej do widocznych bakteryjnych wycieków powodujących szybki rozpad bulw. Po ich przekrojeniu zauważalne są przebarwienia wiązek przewodzących. W zależności od zawansowania choroby, pojawiają się szkliste zmiany świadczące o rozkładzie tkanek ziemniaka, z kremowym wyciekiem, aż po ciemnobrązowe obejmujące cały pierścień wiązek przewodzących.
– W swojej praktyce nie spotkałam się z tak intensywnymi objawami. Jednak dokładne testy laboratoryjne pozwalały wykazać nawet najmniejsze ilości bakterii w ziemniaku. Łatwiej dostrzec zmiany na polu, na rosnących roślinach, kiedy pojawiają się asymetryczne uwiądy czy też objawy żółknięcia pomiędzy nerwami i zwijanie się blaszek liściowych. Najlepiej chorobę zaobserwować po deszczu. Rośliny powinny mieć właściwy turgor (jędrność tkanek roślinnych) – wyczulała na spotkaniu z rolnikami kierownik Oddziału WIORiN w Raciborzu Iwona Cygan.
Na terenie działania raciborskiego oddziału, który obejmuje powiaty: wodzisławski, raciborski i rybnicki, w zeszłym roku – na ok. 90 prób pobranych z ziemniaków w gospodarstwach – odnotowano tylko jeden jej przypadek. – Wykryliśmy ją u rolnika, który uprawia ziemniaki wyłącznie na własne potrzeby – tłumaczyła specjalistka.
Jak ograniczyć występowanie groźnego patogenu?
Uprawa ziemniaków na tym samym polu nie powinna być częstsza niż co 4 lata, a na plantacjach niesiennych ziemniaka wskazane jest 6 – 7-letnie zmianowanie. Kiedy już bakteria pojawi się na ziemniakach, rolnik otrzymuje decyzję administracyjną, która w sposób szczegółowy wyznacza zasady postępowania przy jej zwalczaniu i zapobieganiu rozprzestrzeniania się. Określa przerwy na polu, na którym znajdowała się porażona uprawa, a także nakłada obowiązek wysadzania wyłącznie sadzeniaki kwalifikowane (z paszportem roślinnym wydanym przez PIORiN.
Sposobem na ograniczenia bakteriozy pierścieniowej w kraju, byłoby stosowanie przez wszystkich rolników zdrowego materiału sadzeniakowego. Tymczasem z praktyki wynika, że kwalifikowany materiał stanowi zaledwie 10 – 15 proc. wysadzanych ogółem sadzeniaków. Obecnie obowiązek zakupu takiego przebadanego materiału sadzeniakowego posiadają tylko gospodarstwa nasienne oraz te, w który wykryto chorobę.
Bakteria posiada duże zdolności przeżycia
Ważnym zabiegiem ograniczającym jej występowanie jest mycie, czyszczenie i dezynfekcja powierzchni maszyn, narzędzi, opakowań, ścian i posadzek pomieszczeń do przechowywania ziemniaków.
Odporność roślin na porażenie bakterią pierścieniową ziemniaka obniża wysoka zawartość w glebie fosforu i azotu, a podwyższa – bor i miedź. Poza tym przeżywalność patogenu w glebach wilgotnych jest niższa, dlatego wskazane są zabiegi nawadniające plantacje ziemniaków. Potrafi on bytować na innych roślinach w szczególności psiankowatych, np.: oberżynie, pomidorach czy papryce. Dlatego niewskazana jest uprawa ziemniaków na polu np.: po pomidorach, bakłażanach, a nawet burakach cukrowych. Nie stanowią zaś zagrożenia stanowiska po zbożach.
Wysokie kary za wywóz ziemniaków do innych krajów UE bez zaświadczeń
Ziemniaki przeznaczone do wywozu należy wcześniej zgłosić do WIORiN, który skontroluje je na obecność występowania organizmów kwarantannowych. Partia taka powinna być oznakowana – posiadać numer rejestracyjny producenta lub dystrybutora. – Jeśli sprzedajecie ziemniaki, na ich opakowaniu powinna być karteczka z waszym numerem rejestracyjnym – przypomniała rolnikom Iwona Cygan.
Przestrzegała przed wysokimi karami: W tym roku weszły w życie nowe przepisy dotyczące wywożenia ziemniaków za granicę. Jednocześnie wzrosły mandaty za ich nielegalne wyprowadzanie z kraju, które sięgają nawet do 12,5 tys. zł.
Ziemniaki niemieckie sprzedawane jako polskie, a może i na odwrót?
Rolników denerwuje, że wymóg posiadania zaświadczeń obowiązuje tylko polskich producentów. Słusznie zauważają, że np. kupując sadzeniaki zagraniczne również mogą „przywlec” bakteriozę lub inny patogen na swoje pole. – Niemcy i Holendrzy kupują ziemniaki w Polsce i sprzedają pod własną marką. I nikogo to nie interesuje, co więcej nikt nie wymaga od nich zaświadczeń – podejrzewa jeden z rolników. I trafnie zauważa, że po co przewoziliby je TIR-ami przez Polskę do Czech, skoro z Niemiec jest tam bliżej…
Bliższe prawdzie jest to, że niemieckie ziemniaki sprzedawane są jako polskie. Taki proceder podmiany miał już miejsce w marketach, o czym głośno było w ubiegłym roku.