Nie należy lekceważyć genetyki w hodowli
Potencjał, jaki krowa może zaoferować hodowcy zależy w ponad 30 proc. od genetyki, w ponad 30 proc. od żywienia i w ponad 30 proc. to warunków bytowych zwierzęcia. – Odpowiadając aż w jednej trzeciej za genetykę, bierzemy na siebie wielką odpowiedzialność za to, co sprowadzamy i oferujemy do sprzedaży. Mamy w ofercie buhaje tańsze i droższe, ale żaden z oferowanych nie wyrządzi szkody hodowcy – zapewnia dyrektor zarządzający TOP GEN w Głubczycach, Anna Mikulska-Pospiszel.
Firma od ośmiu lat zajmuje się wdrażaniem osiągnięć światowej genetyki do polskich programów hodowlanych, poprzez sprzedaż nasienia buhajów pochodzących z najlepszych linii hodowlanych na świecie.
– W strukturze kosztów produkcji mleka, nasienie (także seksowane) wraz z usługą inseminacyjną stanowi zaledwie 3 proc. wszystkich kosztów ponoszonych przez hodowcę – przekonuje dyrektor ds. operacyjnych Zbigniew Pietryszyn. Dzisiaj hodowca podejmując decyzję o inseminacji i kupując nasienie czeka 3 – 3,5 roku na rezultat swojej decyzji. Okres zwrotu z inwestycji jest więc bardzo długi, jeśli jednak hodowca intensywnie i konsekwentnie inwestuje w genetykę, zawsze może liczyć na efekty. – Niedobrze, gdy kierując się spadkiem cen mleka hodowca rezygnuje z dobrych buhajów wybierając tańsze nasienie, lub co gorsza przechodzi na krycie naturalne. Patrząc perspektywicznie, kiedy cena mleka znów wzrośnie, hodowca będzie chciał produkować jeszcze więcej, ale wtedy może okazać się, iż jego stado dysponuje zbyt słabą genetyką, aby temu podołać. Wtedy znów będzie musiał wprowadzać bardzo dobre buhaje, aby w ciągu kolejnych lat odbudować zaplecze genetyczne stada. Hodowcy powinni też pamiętać, aby niezależnie od sytuacji konsekwentnie trzymać się założeń programu hodowlanego i dobierać buhaje według konkretnych, wymaganych przez nich parametrów – tłumaczy pan dyrektor. Podkreśla też dużą świadomość i wiedzę hodowców na naszym terenie, którzy nie zadowolą się byle jakim nasieniem.
Dyrektor Zbigniew Pietryszyn równie interesująco opowiada o szczegółach dotyczących nasienia buhajów. – „Nasienie może być tradycyjne, seksowane lub sortowane, co polega na rozdzieleniu plemników odpowiedzialnych za płeć męską lub żeńską przyszłego płodu. Plemniki odpowiedzialne za płeć żeńską są umieszczane w słomkach, a plemniki odpowiadające za płeć męską, uszkodzone i niewykształcone – usuwa się. Jednym ejakulatem można pokryć od 400 do 600 sztuk krów i jałówek. Nasienie przechowywane w odpowiednich warunkach (w kontenerze, temperatura ciekłego azotu -196 ºC) może być magazynowane bez ograniczeń, nawet milion lat. Ale raz rozmrożonego, nie można powtórnie zamrażać!
Nasienie tradycyjne, tak samo jak seksowane pakowane jest w słomki o pojemności 0,25 ml lub 0,5 ml. Koncentracja plemników jest jednak różna – zależnie od wersji nasienia. Przy nasieniu tradycyjnym plemników jest zdecydowanie więcej – od 10 do 20 milionów w słomce, podczas gdy przy nasieniu seksowanym od 2,2 do 2,5 mln. W każdym przypadku jest to ilość wystarczająca do skutecznego zacielenia. Zabieg najczęściej wykonują przeszkoleni inseminatorzy, którzy za pomocą specjalnego pistoletu deponują nasienie w trzonie macicy.
– Jak ważna jest płeć przyszłego cielęcia udowadniają Amerykanie, którzy na populacji blisko 1,5 mln jałówek zbadali, iż urodzona jałóweczka pozwala matce wykazać wyższą wydajność mleka w laktacji niż urodzony byczek. Warto inwestować zatem w nasienie seksowane! – mówi Zbigniew Pietryszyn.
(ewa)